Kacper niepewnie zastukał w drzwi klasy od
fizyki, po czym wszedł do środka. W głębi ducha nie spodziewał się, że sala
będzie otwarta, gdyż długie przerwy nauczyciele spędzali z kolegami z pracy w
pokoju nauczycielskim lub pełnili dyżury na korytarzach. Chłopak rozejrzał się
dookoła, szukając wzrokiem doktora Preisnera. Gdy go ujrzał, na chwilę zamarł,
nie mogąc uwierzyć w to, co widział. Mężczyzna leżał na biurku i wyglądał jakby
zemdlał.
– Doktorze Preisner? – powiedział niepewnie
Kacper.
Nagle przyszło mu do głowy, że może
nauczyciel dostał jakiegoś ataku i nie żył. Serce zaczęło mu szybciej bić, gdy
zbliżał się do platformy. Starał się wyrzucić te głupoty z głowy, ale po
opowieściach Diany o tym, co działo się w szkole, miał wrażenie, że wszystko
mogło być możliwe.
– Doktorze Preisner? – powtórzył.
Nagle nauczyciel jęknął przeciągle. Kacper
wystraszył się, miał wrażenie, że serce podskoczyło mu do gardła. W pierwszym
odruchu zastanawiał się nad ucieczką z klasy, ale szybko zganił się w myślach
za ten pomysł. Przecież mężczyzna mógł potrzebować pomocy.
Preisner, nadal jęcząc, podniósł się do
pozycji siedzącej i rozejrzał półprzytomnie dookoła. Odruchowo rozczochrał
włosy, jakby w ten sposób próbował doprowadzić je do porządku. Gdy zobaczył
stojącego obok Kacpra z niepewną miną, wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Nic panu nie jest? – próbował upewnić się
chłopak.
Nauczyciel spojrzał na Kacpra, jakby ten
urwał się z choinki, po czym ponownie padł na biurko, uderzając głową o blat.
Chłopak omal nie krzyknął ze strachu, sam nie wiedział, jak udało mu się
powstrzymać. Obcowanie z Preisnerem powoli stawało się ponad jego nerwy, jednak
nie mógł go tak zostawić, jeżeli rzeczywiście potrzebował pomocy.
– Dzisiaj miałem wizytację komisji – jęknął
mężczyzna. Kacper z trudem rozróżniał poszczególne słowa, ponieważ nauczyciel
nadal przyciskał głowę do blatu biurka. – Patrzyli na mnie, jakby za wszelką
cenę próbowali wytknąć jakiś błąd. Zresztą, dopiero za dwa dni przedstawią mi
opinię, więc wszystko jest możliwe. Pożegnam się z tą posadą wcześniej, niż się
spodziewałem i będę musiał roznosić ulotki lub pracować w KFC, a to pewnie i
tak na czynsz nie wystarczy. Zabij mnie, zanim zrobi to ten potwór w ciele
człowieka – żalił się, czasem wydobywając z siebie dziwne dźwięki.
Kacpra w pierwszej chwili zamurowało, w
ogóle nie wiedział, jak powinien się w takiej sytuacji zachować. Doktor
Preisner wydawał się naprawdę zdołowany wizytą komisji i chłopak nie miał serca
oznajmić mu, że chciał zrezygnować z koła fizycznego. Uważał, że taka wiadomość
całkowicie załamałaby mężczyznę skoro tyle wysiłku wkładał w to, by zajęcia
były interesujące i dla każdego zrozumiałe.
– Ale skoro komisja nie wydała jeszcze
opinii, to nic nie jest przesądzone – próbował podnieść go na duchu. – Jest pan
świetnym nauczycielem i sądzę, że oni też to dostrzegli.
– Naprawdę? – jęknął, podnosząc głowę.
Na twarzy Preisnera malowała się nadzieja
niczym u małego dziecka, które nie mogło uwierzyć, że zostało za coś
pochwalone. Kacper pokiwał głową na potwierdzenie swoich wcześniejszych słów.
– No i pani dyrektor na pewno ma ostateczne
zdanie, a ona lubi, by kadra nauczycielska była jak najlepsza – dodał chłopak.
– Ten potwór pewnie tylko marzy o tym, by
rozedrzeć mi gardło i wypić krew. No i też była w komisji, cały czas groźnie
mrużyła oczy, że aż się zdziwiłem, że jej tak nie zostało.
Kacper ze zdziwienia otworzył szeroko usta,
żałując, że to usłyszał, a przede wszystkim, że w ogóle rozpoczął wątek
profesor Szwarszczyk. Może i wiele razy nie stykał się z dyrektorką, ale
wydawała mu się porządną osobą i nigdy nie nazwałby jej w taki sposób.
Najszybciej potworem stałby się nauczyciel wychowania fizycznego, pan Bat.
Doktor Preisner jakby w ogóle nie zauważył
dziwnego zachowania chłopaka, usiadł prosto na krześle i poprawił krawat, w
efekcie przekrzywiając go jeszcze bardziej. Kacper na początku chciał uznać, że
to dobrze, iż stało się tak po wizycie komisji, jednak z drugiej strony
wiedział, że nauczyciel uwielbiał poprawiać
różne części garderoby, co w efekcie sprawiało, że wyglądał jeszcze gorzej.
– Miałeś do mnie jakąś sprawę? – zapytał
Preisner, rozglądając się dookoła jakby czegoś szukał.
Kacper już chciał powiedzieć, że nie, ale
doszedł do wniosku, że musiałoby to dziwnie wyglądać, szczególnie że nie miał
teraz fizyki, a tym samym powodu, by wchodzić do klasy. Przez chwilę myślał
intensywnie, zastanawiając się, co takiego mógł chcieć od nauczyciela. Preisner
przekładał rzeczy na biurku, w ogóle nie przejmując się, że milczenie za bardzo
się przedłużało. Najgorsze, że nie mógł skłamać na temat problemów z zadaniem
domowym, bo nigdy takowych nie posiadał i doktor na pewno by mu nie uwierzył.
– Chodzi o zadanie z klubu. Wiem już, co
chciałbym zrobić, mam nawet wstępny schemat i zastanawiałem się, czy mógłby mi
pan jutro poświęcić pięć minut przerwy, by zobaczyć, czy jest w porządku.
– Już masz? – zdziwił się nauczyciel. –
Pędzisz jak burza. Na przerwach zwykle jestem tutaj, więc możesz wpaść – dodał.
– Ale nie siedź nad tym cały weekend, mamy jeszcze czas, a ja nie mam zielonego
pojęcia, jaki następny temat poruszyć. Idźcie z Grzesiem i Oskarem na piwo i
się zrelaksujcie, zapomnijcie na chwilę o szkole. – Nagle Preisner zmarszczył
brwi, jakby się nad czymś zastanawiał, a potem szybko sprostował: – Chciałem
powiedzieć do kina, przecież jeszcze nieletni jesteście. Zapomnij o
wcześniejszym.
Kacper jedynie kiwnął głową, nie będąc w
stanie niczego sensownego powiedzieć. Podziękował nauczycielowi i szybko
ulotnił się z klasy, nie chcąc usłyszeć więcej dziwnych komentarzy.
Chłopak zmierzał pod salę, w której odbywała się historia. Miał jeszcze dużo czasu, dlatego się nie spieszył.
Zastanawiał się, czy teraz w ogóle istniała szansa na rezygnację z klubu oraz
czy dobrze zrobił, idąc tak szybko do doktora Preisnera. Był pod wpływem emocji,
a babcia zawsze powtarzała, że ważne decyzje należy podejmować na chłodno,
analizując wszystkie za i przeciw, by później niczego nie żałować.
Postanowił,
że na razie jeszcze z tym zaczeka. W głębi duszy cieszył się, że nauczyciel był
w takim stanie i w ogóle nie podjął tego tematu. Jednak przede wszystkim po
powrocie do domu musiał skończyć schemat, by mieć z czym jutro iść do
Preisnera.
Nagle poczuł mocne pchnięcie od tyłu.
Kacper nie był w stanie zachować równowagi, w ogóle nie spodziewał się czegoś
takiego i spadł z połowy schodów. Wylądował na półpiętrze, uderzając głową w
kaloryfer, przez co rozciął skórę na skroni. Dodatkowo niefortunnie upadł na
lewy nadgarstek, co spowodowało dodatkowy ból. Okulary potoczyły się na podłogę
i chłopak miał nadzieję, że przy tym w żaden sposób się nie uszkodziły.
Próbował się podnieść, by zorientować się,
co się właściwie stało, ale wtedy ktoś mocno kopnął go w bok. Kacper jęknął z bólu,
a w oczach zaszkliły mu się łzy. Ponownie upadł na posadzkę, domyślając się,
czyja to sprawka. Miał nadzieję, że wystarczy im zepchnięcie ze schodów i gdy
zostanie na miejscu i się nie ruszy, to dadzą mu spokój.
– Uważaj, jak łazisz, niezdarny kujonie – zakpił
Adrian, przechodząc obok niego.
Maciej i Mariusz zaśmiali się szyderczo.
Kacper dostrzegł, że jeden z prześladowców przeszedł obok, ale drugi poszedł w
ślady przywódcy i także kopnął go w bok. Chłopak zacisnął zęby, starając się
tym razem nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Skulony czekał, aż tamci zejdą ze
schodów, a ich śmiechy ucichną. Dopiero wtedy usiadł i otarł rękawem łzy z
policzków. Podniósł okulary, z ulgą stwierdzając, że nie zostały uszkodzone.
Kacper wstał i otrzepał sweter, ale na
jasnoniebieskim materiale nadal pozostały brudne ślady. Starał się zignorować
mijającą go i patrzącą z pogardą dziewczynę. Powoli zaczął schodzić, mając
nadzieję, że prześladowcom to wystarczyło i nie czekają na niego na następnych
schodach czy na korytarzu. Szedł z pochyloną głową, nie chcąc widzieć spojrzeń
innych uczniów. Tak bardzo pragnął, by ten dzień już się skończył, ale minęła
dopiero połowa lekcji.
– Kacper! – zawołał ktoś na korytarzu.
Chłopak to zignorował. Nie miał kolegów,
więc z góry założył, że nikt nie mógł zwracać się do niego.
– KACPRZE KORNACKI, W TEJ CHWILI MASZ SIĘ
ZATRZYMAĆ, IDIOTO! Cholera, udajmy, że nie powiedziałam tego ostatniego wyrazu.
Chłopak odwrócił się, aż sam się sobie
dziwił, że za pierwszym razem nie rozpoznał głosu Diany. Zobaczył ją stojącą na
drugim końcu korytarza oraz towarzyszącego jej Grzesia. Po chwili oboje zaczęli
iść w jego stronę. Dziewczyna mówiła coś do kolegi, wykonując przy tym dziwne
gesty rękami, ale Hornich pozostał niewzruszony.
– Nie uwierzysz, co wydarzyło się na
korytarzu, gdy poszedłeś – zaczęła Diana, gdy znalazła się kilka kroków od
Kacpra. – To znaczy przede wszystkim chcieliśmy cię przeprosić za to, co
powiedziałam. Nie chciałam, aby tak to zabrzmiało, naprawdę jest mi przykro i
zależy nam na tym, byśmy się zaprzyjaźnili i nadal razem chodzili na zajęcia
klubu. No i odkryli tajemnicę Oskara. A ty miałeś mnie powstrzymać, gdybym
zeszła z tematu – fuknęła na Grzesia. – Wybaczysz nam? – zwróciła się ponownie
do pierwszoklasisty.
Kacper kiwnął głową. Chciał powiedzieć, że
wydarzenia na zakazanym korytarzu nie mają już znaczenia oraz, korzystając z
okazji, oznajmić, że ma wątpliwości co do zakradania się do domu Hertmanów, ale
nie zdążył, bo Diana krzyknęła:
– Co ci się stało, masz zakrwawione czoło?!
Chciałeś popełnić samobójstwo po tym, jak cię potraktowałam? Nie rób tak nigdy
więcej! Chociaż z drugiej strony jeszcze w nikim nie wzbudziłam tak silnych
emocji – dodała po chwili zadumy.
– Czy ty masz nie po kolei w głowie? Mam
wrażenie, że z wiekiem ci się pogarsza – oznajmił Grześ.
Kacper przez chwilę przyglądał się im w
milczeniu, zastanawiając, czy Diana mówiła na poważnie. Z drugiej strony
dziewczyna miała w głowie tak wiele absurdalnych teorii w różnych kwestiach, że
wszystko mogło być możliwe. Nie wytrzymał i roześmiał się cicho, po chwili
dołączyli do niego Diana i Grześ.
– Daj, wytrę ci tę krew – powiedziała,
wyjmując z plecaka paczkę chusteczek. – Tylko weź się trochę zniż, bo za wielki
urosłeś.
– Nadawałbyś się do drużyny koszykarskiej –
stwierdził Grześ.
– To raczej nie dla mnie – rzekł Kacper.
Nigdy nie był dobry w sporcie i to z wychowania fizycznego miał najniższe
oceny.
– W takim razie jutro omówimy szczegóły
wypadu do domu Oskara – oznajmiła radośnie Diana. – Już nie mogę doczekać się
jego miny, gdy zostanie przyparty do muru.
~ * ~
Diana pierwsza dopadła drzwi tramwaju,
przepychając się pomiędzy innymi pasażerami, wysiadającymi na tym samym
przystanku. Z radosnym uśmiechem na twarzy, zeskoczyła z ostatniego stopnia.
Prawie by się przy tym przewróciła, ale w ostatniej chwili udało jej się złapać
równowagę. Czekając aż Grześ i Kacper do niej dołączą, wyjęła z kieszeni mapę i
zaczęła ją studiować.
– Sądzisz, że znajdziesz na niej strzałkę
opatrzoną podpisem tymczasowa kryjówka
Oskara? – zakpił Grześ, nie rozumiejąc, po co dziewczyna gra tę szopkę.
W jakiś sposób udało jej się poznać
dokładny adres kolegi. Na dodatek wszyscy wychowali się we Wrocławiu i nie
potrzebowali mapy. Znalezienie odpowiedniego domu także nie powinno zabrać im dużo
czasu, gdyż znali ulicę i numer.
– Masz rację. Chciałam ją wziąć w ramach
kamuflażu, ale zapomniałam, że Sherlock Holmes nie potrzebował żadnych map. Jak
mogłam być taka nierozważna. Dziękuję, że mi to uświadomiłeś, Grzesiu – dodała,
uśmiechając się szeroko niezrażona tonem głosu kolegi.
Diana poprowadziła ich w stronę osiedla
domków jednorodzinnych. Nagle zatrzymała się, rozglądając dookoła. Zmarszczyła
brwi, zastanawiając się, czy powinni skręcić w tę uliczkę, czy może w kolejną.
Już chciała zapytać Grzesia o zdanie, gdy dostrzegła zbliżającą się w ich
stronę znajomą postać. Jęknęła głośno, nie przejmując się dziwnym spojrzeniem
kolegów skierowanym w jej stronę, miała nadzieję, że dziewczyna ich nie
zauważy, a jeśli nawet, to minie ich bez słowa. Niestety, jej nadzieje okazały
się próżne.
– Dostaliście jakieś zadanie karne od
Preisnera na piątkowe popołudnie? – zagadnęła zamiast przywitania, zatrzymując
się przy nich.
– Nie twoja sprawa, Olszak – powiedziała
ostro Diana, uprzedzając Grzesia, który już otwierał usta, by zabrać głos. –
Lepiej idź już na swoją cotygodniową wizytę u psychiatry, a nas zostaw w
spokoju, bo mamy ważne śledztwo do przeprowadzenia – zakończyła, z dumą unosząc
głowę.
– Chodzę do psychologa i to nie twój
interes – rzekła Joasia, podnosząc głos. Zacisnęła mocno pięści, spoglądając
wyzywająco na Dianę. – Swoją drogą, tobie też by się to przydało, biorąc pod
uwagę twoje urojenia. Co tym razem ci się ubzdurało, że zawędrowałaś aż w te
strony?
– Nasze śledztwo wiąże się z tajnymi
sprawami związanymi z kółkiem fizycznym.
– Ale nie widzę całej ekipy – drążyła temat
Joasia. – Swoją drogą zastanawiam się nad dołączeniem, bo Oskar mi to
zaproponował – skłamała gładko, uśmiechając się niewinnie w stronę Diany, która
wyglądała na coraz bardziej zezłoszczoną.
– To śledztwo ma związek z Oskarem, dlatego
go tu nie ma – wyjaśnił Grześ, widząc, że koleżanka nie kwapi się do tego, a
Joasia nie zostawi ich w spokoju, dopóki się nie dowie. – Diana uważa, że dziwne
rzeczy dziejące się w szkole mają z nim związek, dlatego chce przyprzeć go do
muru i żądać wyjaśnień.
– Chodzi o jej stopnie z fizyki. Ktoś w
końcu okazał się lepszy? – zakpiła Joasia.
Diana zignorowała ten komentarz, uznając,
że dalsza rozmowa nie ma jakiegokolwiek sensu. Kółko fizyczne miało teraz do
zrobienia coś ważniejszego niż zajmowanie się kimś, kto nie potrafił sobie
znaleźć miejsca w życiu i tylko dręczył przy tym innych. Uniosła wysoko głowę,
zadzierając nos do góry i skręciła w pierwszą uliczkę, najwyżej nadłożą trochę
drogi, jeżeli się pomyliła. Ku jej zadowoleniu, Grześ i Kacper bez sprzeciwu
ruszyli za nią, jednak po chwili to samo zrobiła Joasia, co dziewczynie już się
nie spodobało.
– A co właściwe chcecie zrobić, by Oskar
wyjawił wam tę super tajemniczą tajemnicę? – zapytała po chwili.
– Nie masz swojego życia, że za nami
łazisz? – fuknęła w odpowiedzi Diana, nawet nie odwracając się za siebie.
– Ona chce włamać się do domu Oskara –
wyjaśnił Kacper, nie chcąc dopuścić do kolejnej nieprzyjemnej wymiany zdań.
Szczególnie że już mijający ich z naprzeciwka mężczyzna spojrzał na dziewczyny
krytycznie i z zażenowaniem pokręcił głową.
– Włamać? – powtórzyła Diana, zatrzymując
się i odwracając twarzą do reszty. Nie zatrzymała się, szła tyłem, nie
przejmując się, że mogłaby na coś wpaść i się przewrócić. Zresztą, jako że
utożsamiała się ze zdolnym detektywem, w ogóle nie brała takiej opcji pod
uwagę. – Gdybym chciała się włamać, to poszlibyśmy na wagary, by zrobić to, gdy
nikogo nie byłoby w domu. Oczywiście, wcześniej trzeba by było przeprowadzić
rekonesans terenu. Włamanie to nie taka prosta sprawa – dodała tonem znawcy.
Kacper coraz intensywniej zaczął się
zastanawiać, co tutaj robił. Żałował, że jednak nie wymigał się nagłym przeziębieniem
czy czymś w tym stylu. Teraz jeszcze bardziej obawiał się tego, co planowała
koleżanka, szczególnie że tak naprawdę nie miał zielonego pojęcia, co chciała
zrobić. Trzeba było o wszystkim
powiedzieć Oskarowi, powiedział w myślach.
– Czyli innymi słowy idziemy odwiedzić
Oskara w domu z nadzieją, że wewnątrz budynek będzie wyglądać podejrzanie –
rzekł Grześ.
– Zawsze tak ślepo za nią podążasz, nie
pytając o szczegóły? – wtrąciła Joasia, nie dopuszczając koleżanki do głosu.
Hornich wydawał się zakłopotany tym
pytaniem. Nie miał pojęcia, co odpowiedzieć, a dziewczyna spoglądała na niego
wyczekująco, nie mając zamiaru dopuścić, by wymigał się od odpowiedzi. Jednak w
ostatniej chwili uratowała go Diana, głośno wołając:
– To tamten dom!
Wskazała na budynek na pierwszy rzut oka
podobny do wszystkich innych znajdujących się w pobliżu. Ściany kiedyś musiały
zostać pomalowane na żółty kolor, jednak teraz farba wyblakła od słońca i
zdzierała się w wielu miejscach. Dach wyłożono czerwonymi dachówkami, jednak wielu
już brakowało, a nikt nie wstawił nowych. Dom otaczał średniej wielkości ogród.
Wyglądał na zadbany i wiosną, i latem musiało być tu pięknie.
– Dziwne miejsce. Nie wygląda na dom, w
którym mieszka się po przeprowadzce, przecież nic nie zostało wyremontowane –
stwierdziła Joasia.
Diana musiała przyznać jej rację, chociaż
sama w ogóle o tym nie pomyślała. Bardziej była skupiona na ocenie płotu
składającego się z metalowych prętów, również zniszczonych przez czas.
– Chyba nie myślisz o skakaniu na drugą
stronę – wyrwała ją z zamyślenia koleżanka. – Ja z moją stopą nie dam rady,
nawet nie będę próbować.
– Nikt cię tu nie zapraszał – fuknęła w
odpowiedzi, nie kryjąc sarkazmu w głosie. – To odpowiedni moment, byś sobie
poszła.
Nagle zza budynku wyszła starsza kobieta,
która lekko się garbiła nawet gdy stała. Na głowie miała kraciastą chustę, a w
dłoniach trzymała duży wiklinowy koszyk, jednak z tej odległości nie byli w
stanie stwierdzić, co miała w środku. Na widok nastolatków uśmiechnęła się
serdecznie.
– Jesteście przyjaciółmi Oskara z uczelni?
– zagadnęła. – Wejdźcie, na pewno ucieszy się z wizyty. Do tej pory jeszcze
nikt do niego nie przychodził, mimo że tyle razy mu mówiłam, że nie mam żadnych
przeciwwskazań.
~ * ~
Nareszcie koniec tygodnia
(przynajmniej w sensie szkolnym, bo w ten weekend nauką nie mam zamiaru się
zajmować). W poprzednim miałam taki natłok rzeczy do zrobienia, że cieszę się,
że to już za mną. Z tego też powodu nie dałam rady dodać rozdziału w zeszłym tygodniu.
Postanowiłam też założyć
nowego bloga, tym razem zawierającego krótkie formy. Co z tego wyjdzie,
zobaczymy. Gdyby ktoś był zainteresowany, to zapraszam (KLIK).
Co do zaległości, to wszystko nadrobię do niedzieli włącznie.
Jezu... biedny Kacper. Przecież mógł się zabić na tych schodach. Adrian i jego kolesie to psychole. ;/ A inni uczniowie co? Nikt nie przyszedł mu z pomocą. Coś czuję, że Adrian jeszcze nie raz pokaże mu, kto rządzi w szkole. Hehe... wyprawa do domu Oskara. I co dalej? Wejdą tam i tak po prostu się rozejrzą? Diana chyba nie liczy na to,że coś tam znajdą? A jednak liczy... I jeszcze Joanna się napatoczyła. Może teraz razem z nimi będzie badać sprawę. :D Jej... kolejna, która będzie musiała znosić denerwującą Dianę. :D
OdpowiedzUsuńZ racji, że to szkoła inni uczniowie wolą się nie wtrącać, by także nie stać się ofiarami Adriana i jego bandy. Nie każdy jest Oskarem, który pobiegnie na pomoc, nie przejmując się konsekwencjami.
UsuńDiana liczy na to, że uda jej się coś znaleźć i nie przejmuje się niczyimi uwagami, że nie ma racji. Nawet ja nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, by zrezygnowała z tego pomysłu ;)
Strasznie współczuję Kacprowi. Naprawdę. On przecież życia nie ma. A to nie jego wina, że po prostu jest mądry, a w dodatku musi nosić okulary, bo ma wadę wzroku. Zresztą nie każdy, kto nosi okulary musi być kujonem. On może po prostu lubi się uczyć, a nie kuje. Poza tym i tak uważam, że ta dwójka najzwyczajniej w świecie zazdrości mu, że jest inteligentny, a oni nie. Muszą zajmować się czymś innym, żeby zabłysnąć i dlatego tak poniżają innych uczniów. Ale tylko przygłupy są w stanie podziwiać takie osoby, tak przynajmniej myślę. Niestety, szkoła to szkoła. Najgorsza z możliwych instytucji. W dodatku uczniowie mają w niej naprawdę ciężkie życie.
OdpowiedzUsuńI Diana po prostu czasami przechodzi siebie. Chyba widziała, że Kacper jest ranny, a uprzednio leżał na ziemi. Logiczne chyba, że sam się tak po prostu dla zabawy nie wywrócił, a tym bardziej nie próbowałby w tak głupi sposób popełnić samobójstwa. Jednak ma tę mądrość, więc zrobiłby to profesjonalnie. A ona od razu zaczyna mówić o Oskarze. Zamiast zapytać, co się stało, czy dobrze się czuje. Zamiast zaproponować, że Grześ się nimi zajmie (Bo to byłoby do niej podobne. Wykorzystanie Grzesia do takiego celu;P). Tej dziewczynie czasami naprawdę brak głowy.Ale za to ma niezłe gadane. Czasami jak tak czytam, co ona mówi, to mi się śmiać chce ;D
Z tą Aśką to dość ciekawie wyszło. Chciałabym zobaczyć, jak Diana drze z nią koty na każdym spotkaniu klubu fizycznego. Mogłoby być naprawdę ciekawie, a Preisner to by tego psychicznie chyba nie wytrzymał ;d Swoją drogą rozbawiła mnie sytuacja, w której leżał na tym biurku. Kacper rzeczywiście miał prawo się przestraszyć. W końcu nie codziennie widuje się nauczycieli w takim stanie. Zauważyłam też, że mężczyzna w obliczu możliwości zwolnienia przestał myśleć o strachu przed tym, co go może spotkać, jeśli zostanie w szkole. On to zmienia zdanie jak kobieta normalnie. Ale jest tak zabawny, że nie da się temu dziwić ^^
Zastanawiam się też, czy w ogóle uczniowie odkryją coś u Oskara. Jakoś wątpię. Skoro kobieta z nim mieszkająca mówiła chłopcu, że nie ma przeciwwskazań, to nawet jeśli mieliby coś do ukrycia, nic by nie znaleźli. No, ale może mnie zaskoczysz. Nigdy nic nie wiadomo, prawda? :)
Pozdrawiam serdecznie!
Kacper nie jest typem, który jedynie kuje, kuje i kuje i świata poza książkami nie widzi. Lubi się uczyć, poznawać wiedzę z wielu dziedzin, to jest takie jego hobby. Chociaż dość dziwne. No ale jak ktoś dobrze się uczy, to inni często uważają go za kujona, mimo że tak naprawdę nie jest.
UsuńDiana nie widziała, że Kacper leżał na ziemi (ani kto i co mu zrobił, w takim wypadku pewnie starałaby się wykorzystać Grzesia lub sama by coś próbowała wykombinować), bo razem z Grzesiem pojawili się później, gdy Kacper już wstał i zszedł na korytarz. No ale jej zachowanie pozostawia wiele do życzenia, bo chociaż raz mogłaby pomyśleć o zdrowiu innych, a nie własnych teoriach.
Uwielbiam Filipa. Wiem, że już to nie raz mówiłam, ale za każdym razem mnie strasznie rozbawia. Te jego gesty i słowa. I to załamanie.
OdpowiedzUsuńTak jak bardzo kocham Filipa tak bardzo współczuję Kacprowi. Chłopak ma w tej szkole za przeproszeniem przesrane. I jeszcze praktycznie nikt nie chce mu pomóc. Zgadzam się z Cruncut. Dlaczego ani Dana ani Grześ nie zareagowali? Czemu nie zaprowadzili go do pielęgniarki albo chociaż spytali czy się dobrze czuje?
Diana jest intrygującą i trochę irytującą postacią, ale ten pomysł z szukaniem czegokolwiek w domu Oskara to szaleństwo. Nie mam pojęcia co ona chce tam znaleźć. Ale najśmieszniejsze jest to, że chłopcy dali jej się na to namówić. Co jak co, ale ta dziewczyna ma siłę perswazji. No i duet Diana - Asia jest świetny. Dziewczyny nieźle sobie dogryzają. Ciekawe czy Joasia w końcu wstąpi o klubu. Myślę, że może być ciekawie.
Rzeczywiście, na chwilę obecną jedynym sprzymierzeńcem Kacpra, który widzi, co naprawdę się dzieje jest Oskar, ale jego zawsze nie będzie pod ręką.
UsuńAni Diana, ani Grześ nie widzieli całego zajścia, pojawili się dopiero, gdy tamta trójka odeszła, a Kacper podniósł się z podłogi. W innym wypadku Diana na pewno coś by zrobiła, powiedziała lub zachowała się w nieprzewidywalny dla wszystkich sposób.
Diana ma pewną siłę perswazji, ale także obcuje z osobami, które łatwo jest jej namówić. Bo gdyby chodziło o kogoś innego, to chociażby Oskar tak łatwo by za nią nie poszedł. No i dziewczyna sama też nie wie, co chce znaleźć w domu Oskara ;)
Jeżeli dalej Kacper będzie pokazywany w takim świetle, chyba serce mi pęknie :D Chłopak jest naprawdę dobrym, wrażliwym, życzliwym człowiekiem, który jest zdolny poświęcić się dla innych, a te chamy ciągle mieszają go z błotem. To straszne, jak go traktują, ale wiem, że w szkołach zdarzają się takie ,,kozły ofiarne’’ i ciężko coś z tym zrobić, bo inni boją się silniejszych oprawców. Niemniej szkoda, że po tym zajściu na schodach nikt do Kacpra nie podszedł, nie spytał, czy wszystko w porządku, jakoś go nie pocieszył… Całe szczęście, że Diana okazała mu trochę ciepła, przeprosiła za swoje zachowanie i wytarła mu cieknącą krew.
OdpowiedzUsuńAch, ta Diana… Muszę przyznać, że trochę świruje z tym śledztwem, ale przynajmniej jest wyrazistą, intrygującą postacią, która chwilami irytuje, ale chwilami wzbudza uśmiech :)
I biedny Filip, praca w szkole kosztuje go sporo nerwów…Mam nadzieję, że komisja oceni go pozytywnie, bo choć mężczyzna jest trochę zakręcony, to jednak się stara :P
Nie spodziewałam się zwrotu akcji z Joasią, ale może być ciekawie. Widać, że dziewczyny są z dwóch innych światów i nie przepadają za sobą. Trochę bawi mnie bierność Grzesia – chłopak chyba woli zamilknąć niż komplikować napiętą atmosferę. Końcówka świetna, nie mogę się doczekać, czy uda im się znaleźć coś niepokojącego ^^
Dziękuję :)
UsuńUps, to chyba stałam się bez serca wobec mojego bohatera (którego swoją drogą bardzo lubię i planuję, by z całej grupy był jedną z czołowych postaci), bo ciągle zastanawiam się, co takiego jeszcze mu oprawcy mogą zrobić.
Na początku rzeczywiście chciałam, aby pewna osoba zainterweniowała, ale potem się rozmyśliłam, bo wszystko za bardzo by się skomplikowało, a chciałam, aby Diana zdążyła przeprosić Kacpra, a nie nie mogła go znaleźć na tej przerwie i potem musiałabym zaczynać akcję na następnej. Zresztą, ten fragment początkowo miał wyglądać zupełnie inaczej, ale tak wydaje mi się, że jest lepiej (no, może zależy dla kogo).
Dla Filipa taka paskudna nie będę i nadal pozostanie na posadzie nauczyciela. Bez sensu byłoby go teraz wywalać, bo gdzie uczniowie znaleźliby drugiego takiego spoko faceta :)
Pierwszy fragment z Filipem był bardzo fajny :) Uśmiechnęłam się na wzmiankę o tym, jak proponował Kacprowi wyjście na piwo z kolegami z klubu, a potem szybko się poprawił ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że później tak źle znów potraktowano Kacpra. Aż serduszko mi się kraje, że musi tak cierpieć z powodu Adriana i jego kolegów. Do tego wkurzyła mnie Diana jeszcze swoim komentarzem, że to niby przez nią chciał zrobić sobie krzywdę, nawet nie myśląc o tym, że za tym kryło się coś bardziej poważniejszego.
I to jej zaangażowanie w śledztwo i porównanie siebie do Sherlocka Holmesa :) Widać dziewczyna się wkręciła i nawet Joasia nie zdołała jej zatrzymać i poszła na zwiady do domu Oskara :)
Końcówka bardzo intrygująca, jestem ciekawa, kim dla Oskara jest ta kobieta. No i czy coś znajdą na chłopaka.
W ogóle to bardzo tęsknie za Oskarem. Uwielbiam tego tajemniczego chłopaka, więc mam nadzieje, że za niedługo będzie coś z jego perspektywy lub zwyczajnie się pojawi *_*
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję :)
UsuńOj tak, Diana potrafi wkurzyć i sądzę, że w nieco odległych wydarzeniach jeszcze bardziej zajdzie wszystkim za skórę. Ona ma dziwaczny tok myślenia i nie dostrzega tego co istotne, skupiając się na własnych teoriach, a często nawet czubku własnego nosa. Co prawda ma jeszcze czas, aby się jakoś
"znormalnić", ale sama nie wiem, czy kiedykolwiek do tego dojdzie, jeżeli nie zmienię pomysłu na epilog.
Diany nic nie byłoby w stanie odciągnąć od nalotu na dom Oskara, no chyba że chłopak we własnej osobie, ale on nie miał o tym zielonego pojęcia.
A Oskar pojawi się w kolejnym rozdziale, jednakże fragmentów typowo z jego perspektywy nie planuję wcale w całym opowiadaniu i nie sądzę, aby to miało się zmienić.
Filip jest wspaniały. Nie rozumiem, czemu Krzysiek czuł sie niezręcznie. Ja chyba umieralabym ze śmiechu, aczkolwiek trudno byłoby odpowiedzieć cos mądrego na temat dyrektorki. Ale Krzysiek ma taki charakter,ze flatyczjie musiało mu byc cieżko podczas tej konwersacji. Joasia jest wspaniała, nie wiem tak wlascwie, czemu sie załamała,ale ma zdolnosc obserwacji i bardzo mi sie podobało, jak przyglądała grzeskowi,który dla mnie totalnie nie ma charakteru. Diany nie moge nie lubić, bo mimo wszystko jest zbyt walnięta, by uważać ja za zła. Ale jest bardzo wkurzająca i chyba niezawsze ogarnia,co robi xD w koncu nie powiedziała krzyskowi,co odkryli,to tez było śmieszne ;) był Filip, a wiec notka na plus,xD nie no, tak serio, końcówka tez mi sie pdodobala, a juz najbardziej babcia Oskara xD jak mnienamam. Zapraszam do mnie na nowość
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim czuł się niezręcznie, ponieważ nie miał styczności z nauczycielem, który zachowywałby się w taki sposób. I ostatecznie nie mógłby chociażby podzielić zdania Filipa o pani dyrektor, bo nie dość, że to nie wypada, to mogłoby trafić do uszu kobiety.
UsuńNo tak, Diana nie zawsze pomyśli, zanim coś zrobi. Często działa pod wpływem chwili i potem wychodzą dziwne rzeczy, jednak ona nigdy się nie zraża :)
Rozdział przeczytałam już jakiś czas temu, ale kompletnie nie znalazłam czasu na napisanie komentarza.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - do tej pory stałam za Dianą, jednak jej pomysł... Ech, no cóż, uważam, że z tym włamaniem przesadziła. Naprawdę, zawsze znajdowałam dla niej jakieś usprawiedliwienie, ale w tym momencie jej charakterek zaczął mnie irytować.
Ciekawa jestem, kim jest ta pani. Babcią, ciotką Oskara? Wydaje się być miłą kobietą, ale przecież to mogą być tylko pozory...
Joasia jest tak delikatna, że naprawdę zaczęłam ją lubić. Nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie, że nie tylko wstąpi do klubu fizycznego, ale i z pomocą Oskara dojdzie do siebie. Tylko szkoda, że nie przepada za Dianą, zresztą ze wzajemnością...
Szablon masz piękny, znowu ;p (wiem, że jest na blogu od dawna, ale nie skomentowałam tego wcześniej, niestety... :<)
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;3
Dziękuję :)
UsuńI tak podziwiam, że dopiero przy siódmym rozdziale Diana zaczęła irytować. Dla mnie już od pierwszego jej charakter pozostawiał wiele do życzenia, ale chyba przez to bardzo ją lubię i pewnie szybko, o ile w ogóle, się nie zmieni.
Co do tej kobiety, to nic nie zdradzam. Wszystko okaże się jasne w kolejnym rozdziale.
Co do relacji Diana - Joasia, to głębiej się nad nimi jeszcze nie zastanawiałam. Pewnie dopiero podczas pisania wyjdzie, czy ta niechęć ulegnie poprawie, czy jednak obie nie odpuszczą.
Bardzo podobała mi się rozmowa Joasi z Dianą. Obie dziewczyny są siebie warte, a w dodatku ciągle sobie dogryzają ^^ Rozbawiło mnie to. Ogólnie lubię humor w tym opowiadaniu, np. zachowanie Preisnera również jest zabawne. To chyba najbardziej pozytywna postać w całej "Sprawie Oskara". Jest taki słodko nieogarnięty ^^ Zwłaszcza wtedy, gdy powiedział Kacprowi, by poszedł na piwo. Mam nadzieję, że Filip dalej będzie uczyć w szkole. W końcu świetnie się sprawdza w roli nauczyciela.
OdpowiedzUsuńBiedny Kacper... ech, w każdej klasie znajdą się tacy, którym wydaje się, że są lepsi od reszty. I, żyjąc z podobną świadomością, krzywdzą pozornie słabszych.
Hah pomysł Diany jest dość absurdalny. Oskar zapewne mieszka tak jak reszta. Niby co podejrzanego mogłaby znaleźć w jego domu ? Jednak kto wie, wszystko jest możliwe.
Pozdrawiam ciepło!
Dziękuję :)
UsuńAż taka paskudna dla moich bohaterów (przynajmniej na razie) nie jestem i obecnie nie mam zamiaru pozbawiać Filipa pracy i środków na utrzymanie. Szczególnie że opowiadanie dopiero się rozkręca, a on jest mi potrzebny w szkole, bo inaczej w ogóle by tam nie zaczynał uczyć. Chociaż jak tak teraz myślę, to zawsze mógłby dostać posadę woźnego lub sprzątacza ;)
Tak naprawdę, to Diana sama nie wie, co mogłaby znaleźć w domu Oskara, ale liczy na to, że coś rzeczywiście tam jest i samo rzuci jej się w oczy, albo przydrepta do niej i się przedstawi :P
Wyglądał na zadbany i wiosną i latem musiało być tu pięknie. - I wiosną, i latem.
OdpowiedzUsuńDo tej pory jeszcze nikt do niego nie przychodził, mimo że tyle razy mu mówiłam, że nie mam żadnych przeciwwskazań. - Nie wiem, czy mówi się 'nie mam żadnych przeciwwskazań'. Raczej nie mam nic przeciwko albo nie ma żadnych przeciwwskazań.
Kacper to taka... ciapa. Mam nadzieję, że dostanie swoje pięć minut na małą rehabilitację w swoim czasie, bo choć jest dobrą i wrażliwą postacią, to jego niemotowatość w niektórych momentach drażni mnie chyba bardziej nawet niż wścibskość Diany, a to już jest wyczyn. :> Oczywiście bardzo mi go szkoda i całym sercem nienawidzę Adriana razem z jego świtą, bo naprawdę takich ludzi to ja mam ochotę złapać za nóżki i walnąć nimi o ścianę bardzo mocno, ale jednak kurczę, ile można dawać po sobie jeździć. Nie wiem, czy to kwestia tego, że jestem zupełnie inna niż Kacper, może po prostu nie umiem postawić się w jego sytuacji, ale ja zwyczajnie nie pozwoliłabym sobie na takie traktowanie. Ani siebie, ani kogoś obok mnie, jeśli już mowa o zachowaniu wszystkich gapiów.
Preisner ma humorki jak kobieta w ciąży. Raz kombinuje, jak rzucić pracę, a kiedy pojawia się realne zagrożenie wyrzucenia go, lamentuje i niemal umiera z rozpaczy. Nie nadążam za nim i jego humorkami. Co nie zmienia faktu, że oddałabym wiele, by paru moich nauczycieli zobaczyć bez życia na ich szkolnym biurku. :D
Diana jak zwykle wielce urzekająca, czasem autentycznie zastanawiam się, czy ta dziewczyna nie ma przypadkiem masła zamiast mózgu. Cieszę się jak głupia, że Joasia weszła jej w paradę, a jeszcze bardziej na perspektywę dalszych starć tej dwójki. Już nie mogę się doczekać, co się wydarzy, kiedy wejdą do domu Oskara i jaka właściwie będzie jego reakcja. Jesteś okrutna, przerywając w takim momencie. :D
Pozdrawiam serdecznie!
będzie kiedyś coś nowego?
OdpowiedzUsuńBędzie, gdy znajdę więcej czasu. Ostatnio mam za dużo na głowie, a studia są dużo ważniejsze niż blogowanie.
UsuńHej. Nie miałam przez półtora miesiąca dostępu do internetu, ale już odzyskałam. Widzę, że i tak u Ciebie nie mam zaległości, a jedynie ten jeden rozdział, który oczywiście, że już przeczytałam :D. Zastanawiałam się czy czegoś nie zapomniałam odnośnie Filipa, ale wszystko wyjaśniłaś. Swoją drogą to trochę zabawny nauczyciel z niego, ale fizycy tacy są. Oni coś muszą mieć nie tak. Myślę, że to, iż uczniowie rozumieją, to co im tłumaczy jest chyba najważniejsze... nawet ważniejsze od opinii dyrektorki. Nie sądzę, więc, aby go wywaliła. A jak będzie chciała, to chyba ktoś z uczniów by się za nim wstawił. Na pewno, gdyby zrobił to Grześ, to nie ośmieliła by się nawet pomyśleć o zwolnieniu Filipa z pracy. Tylko czy chłopak podjął by taką inicjatywę? Kacper musi w końcu postawić się tym chłopakom, chociaż spróbować. Sama przewaga ich i tak jest niesprawiedliwa. Takie pogardzające spojrzenie tej dziewczyny mi się nie spodobało, bo nawet nie ma prawa tak na kogoś patrzeć. Trochę zdziwiło mnie, że Kacper tak szybko jej wybaczył, ale chyba rozumie jej trudny charakter i z czasem się przyzwyczai. Zaskoczyło mnie również to, że Grzesiek wraz z Kacprem tak łatwo powiedzieli o tej sprawie z Oskarem. W końcu Joasia chyba nie jest tak przez nich lubiana. Można było po prostu uciąć rozmowę. Zdziwiło mnie, że Diana w żaden sposób się za to nie złościła. Chyba, że lubi jak rozgłasza się jej pomysły. Zastanawia mnie, co powie Oskar, kiedy ich wszystkich zobaczy. Pewnie Diana, znając ją to mu powie o tych swoich podejrzeniach... Oj, dziewczyna ma naprawdę bujną wyobraźnię, że tak oskarża chłopaka...i jeszcze zajmuje się tym całym śledztwem. Ale kto wie... może coś okryje? Wesołego jajka i lanego poniedziałku ;)
OdpowiedzUsuń