sobota, 1 marca 2014

Rozdział VI: Zakazany korytarz


Kacper po raz kolejny spojrzał na kawałek papieru, który Diana wcisnęła mu do ręki na jednej z przerw, po czym pobiegła, wołając, że musi jeszcze znaleźć Grzesia. Czytał wiadomość już tyle razy, że mógłby powtórzyć ją z pamięci, ale zawsze, gdy rozkładał karteczkę i rzucał okiem na wypisane koślawym pismem zdania, miał nadzieję, że przekaz się zmienił. Jednak nic takiego się nie zdarzyło.
Członkowie klubu fizycznego muszą pilnie omówić pewną niecierpiącą zwłoki kwestię. Dlatego przyjdź na długiej przerwie na trzecie piętro skrzydła C. Skorzystaj z bliższej klatki schodowej, bo zawsze jest otwarta. Nawet pod groźbą tortur czy śmierci nie mów nic Oskarowi!
Kacper mógł się założyć o wszystko, że ta pilna sprawa nie miała nic wspólnego z omawianymi układami elektronicznymi, a z obsesją Diany na punkcie zaplecza w sali fizycznej, na temat którego, o dziwo, ani słowem nie odezwała się podczas wczorajszych zajęć klubu. Nie rozumiał, dlaczego nie miał wspominać o niczym Oskarowi, skoro on także należał do kółka.
Jednakże to nie mania dziewczyny najbardziej przerażała Kacpra, a perspektywa udania się na trzecie piętro skrzydła C. Pani dyrektor już na apelu rozpoczynającym rok szkolny zakomunikowała uczniom, że to piętro nie zostało oddane do użytku, ponieważ szkoła nie potrzebowała więcej klas ani innych pomieszczeń edukacyjnych. I zarazem przebywanie tam było surowo zabronione.
Na półpiętrach prowadzących na samą górę zamontowano drzwi, które zamknięto na kłódkę, by uniemożliwić uczniom baraszkowanie na trzecim piętrze i zniechęcić do ewentualnych prób przedostania się na niedostępny korytarz. Co prawda chłopak nigdy nie widział tego na własne oczy, jedynie słyszał w szatni opowieści kolegów, którzy musieli przekonać się o tym osobiście.
Kacper nie miał pojęcia, w jaki sposób udało się Dianie zdobyć klucz i dostać na górę. Właściwie nawet nie chciał tego wiedzieć, by z tej wiedzy nie wynikły w przyszłości jakieś problemy. Najbardziej obawiał się jednak tego, że jakiś nauczyciel nakryje ich tam i wyciągnie konsekwencje. Albo ktoś może zobaczyć, jak tam wchodzą i też nie będzie przyjemnie.
Chłopak nie wiedział, jak powinien postąpić, dlatego od pięciu minut krążył po holu, zastanawiając się nad wszystkimi za i przeciw. Żałował, że nie było z nim Oskara, we dwóch zawsze raźniej, a na dodatek przy koledze potrafił znaleźć w sobie odrobinę odwagi. Przynajmniej w drobnych sprawach.
Ostatecznie postanowił zaryzykować, jednak jeżeli zobaczy kogoś na drugim piętrze, to zawróci. Co prawda ciężko będzie później wytłumaczyć się z nieobecności zezłoszczonej Dianie, ale to i tak lepsze niż uwaga w dzienniczku, którą zmuszony zostanie pokazać dziadkom.
Kacper wziął głęboki oddech, sądząc, że przez to nieco się uspokoi. Jednakże nie pomogło mu to ani trochę. Powoli zaczął wchodzić po schodach, mając wrażenie, że uczniowie przebywający w holu i na pierwszym piętrze skrzydła C uważnie obserwują każdy jego krok, wiedząc, że za chwilę złamie jeden z punktów regulaminu. Chłopak ucieszyłby się, gdyby ktoś go zatrzymał i zażądał wyjaśnień, ale tak się nie stało i na drugie piętro dotarł bez przeszkód. Rozejrzał się uważnie wokół, ale, ku jego rozczarowaniu, nikogo nie było na korytarzu. W głębi ducha liczył, że jakiś nauczyciel akurat wyjdzie z pokoju nauczycielskiego lub urządzi sobie pogawędkę z innym pod sekretariatem, lecz nic takiego nie miało miejsca.
Kacper rozejrzał się jeszcze dwa razy wokół, ale na korytarzu nikt się nie pojawił. Przełknął głośno ślinę i zgodnie z radą Diany skorzystał z bliższej klatki schodowej. Na półpiętrze rzeczywiście znajdowały się metalowe pręty sięgające od podłogi po sufit. Drzwi wyglądały na zamknięte, ale gdy chłopak ostrożnie wziął do ręki mosiężną kłódkę, okazało się, że nie została ona zatrzaśnięta i łatwo można było ją zdjąć i dostać się na drugą stronę.
Starał się zachowywać bardzo cicho, gdyby na dole jakiś nauczyciel jednak wyszedł na korytarz. Powoli otworzył drzwi, jednakże nie skrzypnęły one tak, jak się początkowo spodziewał. Następnie, przeciskając rękę przez kraty, ponownie założył kłódkę, uważając by jej nie zatrzasnąć i nie odciąć drogi powrotnej.
Kacper pokonał ostatnie pół piętra i zobaczył czekającą na niego Dianę z groźnym wyrazem twarzy oraz towarzyszącego jej Grzesia. Chłopak zastanawiał się, jak Hornich znosił towarzystwo natarczywej koleżanki. Szczególnie, że w sprawach kółka fizycznego byli niemal nierozłączni.
– Ile jeszcze mam na ciebie czekać?! – fuknęła Diana zamiast przywitania. – Zmarnowaliśmy już kilkanaście minut przerwy.
– Musiałem dojść – mruknął niewyraźnie Kacper, woląc, gdy dziewczyna zadawała bezsensowne pytania, niż się złościła.
Diana jedynie westchnęła teatralnie i machnęła ręką, jakby dając znak, że teraz to i tak bez znaczenia. Chłopak cieszył się, że przestała się już gniewać, więc zaciekawiony rozejrzał się dookoła. Sądził, że zamknięta część budynku będzie zaniedbana i wymagająca remontu, ale korytarz wyglądał dokładnie tak samo jak wszystkie inne, może z wyjątkiem pustych ścian, na których nie wisiały żadne gablotki czy plakaty.  Sprzątaczki także musiały zaglądać tutaj regularnie, ponieważ na podłodze nie dostrzegł zalegającego od dłuższego czasu kurzu.
– Spotkaliśmy się tutaj, aby omówić ważne sprawy dotyczące klubu fizycznego – zaczęła Diana, siadając na podłodze i dając im znak, by zrobili to samo.
– Mogliśmy to omówić w bibliotece, przynajmniej nie groziłaby nam kara, jeżeli ktoś by nas przyłapał – wtrącił Kacper, mając wrażenie, że cały czas ktoś ich obserwuje.
– Nie, ponieważ tam ktoś mógłby nas podsłuchać albo Oskar by zobaczył i chciał dołączyć do narady. Próbowałam namówić doktora Preisnera, by użyczył nam klasy podczas długiej przerwy, ale się nie zgodził. Nie pomogły nawet zapewnienia, że tym razem nie ma to nic wspólnego z tajemnicą kantorka. Zresztą, założę się, że mi nie uwierzył. A potem przypominałam sobie o tym miejscu. Jako współczesny Sherlock Holmes w zeszłym roku odkryłam, że drzwi prowadzące tutaj wcale nie są zamknięte, może z wyjątkiem września, bo wtedy głupie pierwszaki próbują tu wejść, sądząc, że odnajdą Puszka i kamień filozoficzny.
– W zeszłym roku my też byliśmy pierwszakami – wtrącił Grześ, ale Diana zdawała się go wcale nie słyszeć.
– Dlaczego nie ma z nami Oskara, skoro też należy do klubu? – zapytał niepewnie Kacper, trochę obawiając się reakcji dziewczyny.
– Ponieważ to spotkanie dotyczy Oskara – odpowiedziała spokojnie, nie przejmując się zdumionymi wyrazami twarzy kolegów. – Musimy dowiedzieć się, co takiego ukrywa i jaki ma związek z ruszającą się podłogą. To widzieliśmy podczas pierwszych zajęć klubu z doktorem Preisnerem, później wyjaśnię ci wszystko ze szczegółami – zwróciła się do Kacpra. – Może odprowadzę cię do domu i wsiądę na późniejszym przystanku, byśmy mieli więcej czasu na rozmowę – zadumała, a Kacper miał nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo byłby to jeden z najgorszych koszmarów.
– A nie możesz przyjąć do wiadomości, że to zwykły chłopak? – spytał Grześ. – Jest lepszy od ciebie z fizyki i matmy, że tak się na niego uwzięłaś?
Na policzkach Diany pojawiły się szkarłatne rumieńce i na chwilę zamilkła, jakby nie potrafiła znaleźć odpowiedniej odpowiedzi. Kacper domyślił się, że coś musiało być na rzeczy w tej kwestii, jednak wolał nie zabierać głosu w dyskusji. Przede wszystkim nie chciał nikogo urazić ani niepotrzebnie zasmucić czy zdenerwować.
– To nie ma z tym nic wspólnego – mruknęła dziewczyna w odpowiedzi. – Nie zauważyłeś, Grzesiu, że pojawił się w najbardziej odpowiednim momencie i ukrywał coś za plecami. Oskar wie, co takiego działo się na zapleczu. I omal bym tego z niego nie wyciągnęła tydzień temu, ale miałam pecha i zadzwonił dzwonek. Zresztą, przyłapałam go na tym, że kręcił – dodała triumfalnie, z dumą unosząc głowę.
Diana wyglądała jakby spodziewała się oklasków ze strony kolegów, ewentualnie jakiś pochwał, bo prawie udało jej się czegoś dowiedzieć. Jednakże chłopcy jedynie wymienili porozumiewawcze spojrzenia i nic nie powiedzieli. Nagle Kacper przypomniał sobie jeszcze jedną dziwną sytuację z Oskarem, której był świadkiem.
– Była jeszcze noga od szkieletu – wyznał cicho, zastanawiając się, czy dobrze zrobił, wspominając o tym Grzesiowi, a w szczególności Dianie.
Na prośbę dziewczyny krótko opowiedział o tym, czego był świadkiem w dniu, w którym poznał Oskara. Starał się niczego nie pominąć, chociaż gdy mówił, miał wrażenie, że brzmi to śmiesznie i banalnie i niepotrzebnie w ogóle zaczynał ten temat, bo marnował ich czas. Gdy skończył, Diana uśmiechnęła się promiennie. Wyglądała, jakby właśnie oznajmiono, że Boże Narodzenie w tym roku odbędzie się dwudziestego czwartego października, nie w grudniu.
– To ostatecznie potwierdzenie, że wszystko się ze sobą łączy – stwierdziła, w zadumie kiwając głową.
– Dla mnie to nadal nie ma sensu – oznajmił Grześ. – Robisz z igły widły i na siłę szukasz sensacji.
Kacper także nic z tego nie rozumiał i w duchu popierał Hornicha. Zastanawiał się, co takiego Diana mogła wywnioskować na podstawie tych kilku wydarzeń. Z jednej strony wolał nie wiedzieć, gdyż dziewczyna potrafiła być nieprzewidywalna i za chwilę mogłaby powiedzieć dosłownie wszystko, łącznie z tym, że Oskar to w rzeczywistości przebrany Marsjanin polujący na ich mózgi.
– Myślałam o tym, by jeszcze trochę poobserwować Oskara, ale sądzę, że możemy przejść do drugiego etapu mojego planu.
– Czyli? – zapytał Grześ, nie okazując nawet odrobiny zainteresowania, jakby w ogóle nie obchodziły go spiskowe teorie koleżanki.
– Zakradniemy się do jego domu – powiedziała takim tonem, jakby mówiła o zadaniu domowym z matematyki.
Kacper miał wrażenie, że serce stanęło mu w piersi. W co on się w ogóle wpakował? Najpierw bez sprzeciwu złamał szkolny regulamin i na prośbę Diany przyszedł na zakazane piętro, a teraz chciała, aby jeszcze zakradał się do czyjegoś domu i narażał na złapanie przez policję, co było jeszcze gorsze niż uwaga w dzienniczku.
– Dzięki temu odkryjemy, że od początku ściemniał i przyprzemy do muru, żądając odpowiedzi na pytania. I tym razem bez niedopowiedzeń i kłamstw – kontynuowała, nie przejmując się szokiem malującym na twarzy Kacpra. – Adres sama zdobędę, to nie powinno stanowić problemu. Ewentualnie jeżeli mi się jakimś cudem nie powiedzie, chociaż wątpię, to któryś z was się go zapyta. Myślę, że piątek będzie idealnym dniem na wprowadzenie naszej akcji w życie, ale będziemy w kontakcie, by omówić szczegóły. Właśnie, nie mam twojego numeru telefonu – zwróciła się do pierwszoklasisty.
Diana uśmiechała się do Kacpra szeroko, co w ogóle mu się nie podobało. Miał wrażenie, że dziewczyna zaraz zamieni się w ropuchę i połknie go w całości albo zaczaruje, zmuszając do bezwzględnego posłuszeństwa. Chłopakowi ten plan w ogóle się nie podobał i zastanawiał się, czy starczy mu odwagi, by jakoś się z niego wyplątać. Mimo wszystko lekko drżącym głosem podał dziewczynie numer telefonu.
– Komórkowy, nie stacjonarny, jak inaczej będziemy do siebie pisać – rzekła, patrząc na kolegę wyczekująco. – Kto w dzisiejszych czasach używa telefonów stacjonarnych?
– Nie mam komórki – wyznał cicho Kacper, wyginając nerwowo palce i patrząc na swoje kolana, by tylko nie widzieć twarzy Diany i Grzesia.
– Nie żartuj sobie. Mamy dwa tysiące trzynasty rok, każdy ma swoją własną komórkę, niektórzy nawet dwie – nie dawała za wygraną, po czym roześmiała się, jakby uważała to za świetny żart.
Kacper miał wrażenie, że grunt wali mu się pod nogami, że to jednak był sen i za chwilę obudzi się, stwierdzając, że dzień dopiero się zaczął i spotkanie na zakazanym korytarzu nigdy nie miało miejsca. Wstępując do kółka, uwierzył Oskarowi, że teraz wiele w jego życiu się zmieni, że może nawet znajdzie przyjaciół, by mieć z kim spędzać czas i nie będzie samotny. Ale najwyraźniej starszy kolega pomylił się, a jemu nigdy nie będzie to dane.
Zresztą, sam także nie spodziewał się, że ta irytująca i wymyślająca niedorzeczne teorie Diana może okazać się tak nieczułą i złośliwą osobą. Wcześniej posądziłby o takie zachowanie Grzesia. Chociaż Hornich także nic nie zrobił, jedynie siedział i patrzył obojętnie przed siebie.
– Jak widać są też ludzie, którzy nie mają komórek – powiedział Kacper, zaciskając mocno pięści. – Miałaś rację, klub fizyczny nie jest dla mnie.
Gwałtownie wstał i pobiegł w stronę klatki schodowej, nawet nie oglądając się za siebie. Chciał jak najszybciej znaleźć się z dala od nich, zapomnieć o tym, że uwierzył, iż wszystko może się zmienić.
~ * ~
– Kacper! – zawołała zaskoczona rozwojem sytuacji Diana, jednakże było już za późno, bo chłopak zniknął na klatce schodowej i nawet nie odwrócił się za siebie. – O co mu chodzi? – zwróciła się do Grzesia.
– Pewnie uznał, że z niego się śmiałaś, bo nie miał komórki. Zresztą, mogłaś domyślić się, że to biedak, patrząc na jego połatane spodnie.
– Nie jestem jasnowidzem! – fuknęła w odpowiedzi dziewczyna. – Ty też mogłeś się wtrącić i jakoś złagodzić sytuację. Naprawdę nie chciałam źle.
Diana zgarbiła się i oparła głowę na dłoniach. Wyglądała na smutną i pierwszy raz odkąd poznała Oskara myśli na temat kolegi z klasy zeszły na dalszy plan. Teraz przede wszystkim liczył się Kacper. Razem z Grzesiem musieli to jakoś naprawić. Przede wszystkim miała nadzieję, że nie mówił poważnie i nie miał zamiaru odejść z klubu, bo czułaby się współwinna.
– Dogońmy go, zanim zrobi coś głupiego lub, co gorsza, spotka Oskara i o wszystkim mu powie – oznajmiła, wstając z podłogi i otrzepując spodnie.
Grześ zrobił to samo. Już chcieli skierować się w stronę schodów, gdy nagle jedne z drzwi zaczęły się powoli otwierać. Oboje spojrzeli na siebie, jakby szukali odpowiedzi u tej drugiej osoby. W końcu to piętro nigdy nie zostało oddane do użytku!
Chłopak pierwszy ocknął się z szoku. Chwycił Dianę za rękę i pociągnął w stronę drugiej, tej zamkniętej klatki schodowej, mając nadzieję, że nie zostaną ani zobaczeni, ani usłyszani. Zatrzymali się dopiero na schodach, gdzie byli niewidoczni dla osób znajdujących się na korytarzu, chyba że ten ktoś usłyszałby ich i postanowił sprawdzić, co się działo.
Dziewczynie serce w piersi waliło jak szalone, miała wrażenie, że każdy oddech był doskonale słyszany na górze. Najgorsze, że znaleźli się w pułapce, bo drzwi w tej klatce schodowej zawsze były zamknięte, co wielokrotnie sprawdzała.
Mocno chwyciła dłoń Grzesia, mając nadzieję, że przez to chociaż odrobinę się uspokoi. Nigdy nie przyszłoby jej do głowy, że ktokolwiek mógłby znajdować się na zakazanym piętrze. W pierwszej klasie próbowała wejść do pustych pomieszczeń i wszystkie były pozamykane. Dlatego zakazany korytarz uważała za coś w rodzaju swojej tajnej bazy, za miejsce, gdzie nic złego stać się nie mogło.
Nagle usłyszeli dźwięk stukania obcasami o kafelki. Zorientowali się, że na górze musiała znajdować się jakaś kobieta. Nie idź w tę stronę. Nie idź w tę stronę, powtarzała w myślach Diana, mając nadzieję, że to coś pomoże. Postanowiła, że już więcej tu nie przyjdzie, jeżeli jej i Grzesiowi uda się stąd bezpiecznie wydostać. Na szczęście Kacper wyszedł w porę i gdyby kobieta ich tutaj zamknęła, to mógł zorganizować jakiś ratunek. O ile, oczywiście, zorientuje się, że zniknęli i jeśli w ogóle zainteresuje się ich losem po tym, jak go potraktowali.
Dziewczyna miała wrażenie, że były to najgorsze sekundy, czy może minuty, jej dotychczasowego życia. Na początku wydawało jej się, że kobieta zorientowała się, że ktoś niepowołany znajduje się na korytarzu i postanowiła to sprawdzić, ale po chwili dźwięk kroków zaczął oddalać się od nich, a potem całkiem ucichł, zapewne, gdy zeszła po schodach w drugiej klatce schodowej.
Diana odetchnęła z ulgą i usiadła na schodach, nadal mocno ściskając dłoń Grzesia. Już się nie bała, ale nie mogłaby zmarnować takiej okazji. Zdziwiła się, że chłopak nadal stał, z napięciem spoglądając w górę, jakby kobieta miała nagle się tam zmaterializować. Dziewczynę w tamtym momencie przede wszystkim interesowało, kim ona była i co tam robiła. Czyżby to zakazane piętro jednak zostało do czegoś przeznaczone? A może miało jakiś związek z Oskarem i ruszającą się podłogą? Postanowiła w przyszłości to sprawdzić, całkowicie zapominając, że wcześniej obiecała sobie coś zupełnie innego.
– Sądzisz, że możemy iść? – zapytała szeptem, postanawiając, że wróci tutaj po akcji zdemaskowania Oskara.
Grześ nic nie odpowiedział. Puścił jej dłoń, co dziewczynie średnio się spodobało i zszedł na półpiętro. Próbował otworzyć te drzwi, ale, jak przewidziała Diana, okazały się zamknięte. Zaklął szkaradnie pod nosem, po czym spróbował jeszcze raz, jakby to miało w czymś pomóc. Następnie bez słowa wszedł na górę i wychylił głowę, sprawdzając, czy nikogo więcej nie było na korytarzu.
– Droga wolna, ale musimy się pospieszyć – zakomunikował.
Diana kiwnęła głową na potwierdzenie, po czym dołączyła do Grzesia, starając się iść jak najciszej, w razie gdyby ktoś jeszcze znajdował się w teoretycznie pustych klasach. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że drzwi, przez które się tu dostali, pozostały otwarte i bez przeszkód mogli dotrzeć na normalny korytarz, na którym wolno im było przebywać. Nastolatka już chciała rozpocząć dyskusję na temat tego, co właśnie się wydarzyło, gdy dotarła do niej inna kwestia.
– Przecież ona musiała usłyszeć, jak rozmawialiśmy – zwróciła się do Grzesia. – Wie, że ktoś się tam znajdował.
~ * ~
Rozdział wyjątkowo krótszy niż zazwyczaj. Sądziłam, że zmieszczę jeszcze dwa fragmenty, ale nie wyszło i gdybym jednak je dopisała, to pewnie notka wyszłaby wyjątkowo długaśna. Dlatego zostawię to sobie na następny raz.
Co się tyczy zaległości, to wszystko nadrobię do niedzieli włączcie, ale postaram się jeszcze dzisiaj. W połowie tygodnia skończył mi się transfer, a ostatnio Internet chodzi tak wolno, że dodanie jakiegokolwiek komentarza graniczyłoby z cudem, wiec nawet nie chciało mi się próbować.


20 komentarzy:

  1. „Powoli zaczął wchodzić po schodach, mając wrażenie, że uczniowie przebywający w holu i na pierwszym piętrze skrzydła C uważnie obserwują każdy jego krok, wiedząc, że za chwilę załamie jeden z punktów regulaminu.” – złamie
    „Na policzkach Diany pojawiły się szkarłatne rumieńce i przez chwilę zamilkła, jakby nie potrafiła znaleźć odpowiedniej odpowiedzi.” - Na chwilę
    „Chwycił Dianę za rękę i pociągnął w stronę drugiej, tej zamkniętej klatki schodowej, mając nadzieję, że nie zostaną ani zobaczeni, ani usłyszeli.” – usłyszani
    Diana to ma nieźle niepoukładane pod sufitem. Ciągle trzyma się tej teorii z Oskarem, próbując odkryć całą prawdę. Ciekawe, czy jej się to uda. W sumie to rzeczywiście zaczyna myśleć całkiem logicznie. I o ile kiedyś nie miała zbyt wielu podstaw ku temu, żeby snuć takie dziwaczne podejrzenia, o tyle teraz rzeczywiście ma silne dowody na to, że coś jest jednak nie w porządku z takim nagłym pojawieniem się chłopaka w szkole.
    I zastanawia mnie, co tam robiła ta kobieta. A może to jest matka Oskara? Albo jakaś inna osoba, która nie chce pozwolić mu tak swobodnie chodzić po korytarzach. Swoją drogą też tak myślę, gdzież ten Oskar mieszka? Może w tym właśnie korytarzu? W jednej z klas? A może to naprawdę jest zwyczajny chłopak, który nie ma żadnych tajemnic? Hmm… nie wiem w sumie, czego by się tutaj chwycić. Już mi się troszkę miesza, bo Oskar jest tak ludzki i tak dobry, że aż nie chce mi się wierzyć, że jest zupełnie inny. I kolejne pytanie, czy on ma jakieś złe zamiary? Bo wygląda na to, że chciałby wszystkim pomagać, próbuje ratować tych, którzy według niego tego ratunku potrzebują.
    On z pewnością skrywa jakąś tajemnicę, ale jaką dokładnie? Czy na pewno chodzi o jakieś dziwne zjawiska?
    Odpowiedź pewnie dostanę w następnych rozdziałach :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diana do osób normalnych nie należy, ale nigdy nie da sobie tego powiedzieć. W sprawie Oskara na pewno szybko się nie podda, bo mimo że ma dowody, iż coś jest na rzeczy, to nadal nie potrafi dojść do rozwiązania i ciągle błądzi.
      Chciałam parę spraw na temat Oskara wyjaśnić już w kolejnym rozdziale, ale pewnie nie dam rady przez to, że wszystko mi się rozlazło i pewnie przesunę to na rozdział ósmy.
      A tożsamość kobiety na razie pozostanie tajemnicą ;)

      Usuń
  2. Condawiramurs1 marca 2014 22:44

    Jestem załamana, ponieważ nie było Filipa. POwinnam się obrazić na amen i nic nie napisać....


    po dwóch godzinach - ok, jednak post był na tyle dobry, że go skomentuję ;) Diana faktycznie ma naturę detekrywa. cóż, taki ktoś musi być 'odrobinę' denerwujący. ale mimo wszystko, dobre zachowanie to co innego... Może i to dziwne, że Kamil nie ma komórki, ale bez przesady - nie można tak komentowąc takich rzeczy... ten chłopak ma sporo kompleksów, ale bezsprzecznie jest inteligentny i myślę, że ma dobre serce; powinien znaleźć sobie przyjaciół i jeśłi Diana się nie ogarni, chyba nie będzie miała szans, by takową zostać. Grzesiek jest trochę zbyt... nijaki jak na tak ważną osobistość; mamw rażenie, że w ogóle nie ma swojego zdania; trochę mnie denerwuje. Co do tajemniczej kobiety jestem prawie pewna, ze to dyrektorka, tylko nie do końca rozumiem,. czemu ich nie przyłapała. jedynym wytłumaczeniem., jęsli to faktycznie była ona, że jeszcze bardziej nie chciała,. by to ktoś wykrył, co robiła na trzecim piętrze... zdecydowanie intrygująca kwestia. czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i zapraszam do mnie na nowość zapiski-condawiramurs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jednym z tych fragmentów, których nie zmieściłam miał być Filip, ale z innej perspektywy. Teraz tak się zastanawiam, czy jednak tego nie odwrócić, ale pewnie wyjdzie w trakcie pisania.
      Diana jest osobą, która najpierw zrobi, potem pomyśli. Nawet teraz uważa, że jest jedynie w połowie winna, chociaż to ona rozmawiała z Kacprem. To dopiero początek i ma jeszcze czas, by się zmienić, ale jeszcze nie zdecydowałam.
      Tożsamość kobiety na razie pozostanie tajemnicą, chociaż nie spodziewałam się, że usłyszę tak wiele różnych teorii na ten temat ;)

      Usuń
    2. Filip mógłby byc z jakiejkolwiek strony,byleby był. ;) zapraszam na mój nowy blog niedoceniony.blogspot.com

      Usuń
  3. Może i krótszy rozdział, ale ciekawy.
    Rozbawiła mnie wzmianka o dzienniczku. Osobiście nie znam licealisty, który przejmowałby się jakąś tam uwagą. No ale z drugiej strony Kacper jest dopiero w pierwszej klasie, a do tego jest niezwykle spokojnym chłopakiem i nie chce robić sobie kłopotów. No i zrobiło mi się go trochę szkoda po tej akcji z telefonem.
    Diana rozbraja mnie za każdym razem. Wścibska, uparta gaduła. Może i czasem denerwuje, ale dzięki niej to opowiadanie jest bardziej kolorowe i do tego popycha akcję do przodu.
    Ciekawi mnie ta tajemnicza kobieta. Co ona tam robił? Kim jest? Wiem, że nic mi na ten temat nie powiesz. Poczekam i zobaczę co takiego wymyśliłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      U mnie w liceum to nawet dzienniczków nie było, co najwyżej wychowawczyni dzwoniła do rodziców, gdy nagromadziło się ileś uwag w dzienniku. Ale tutaj mi to pasuje :P
      A Kacper to typ, który przejmuje się takimi rzeczami, zawsze stara się postępować właściwie i nie sprawiać kłopotów.
      Czasem gdy piszę, mam wrażenie, że bez Diany byłoby nudno i nawet Filip nie uciągnąłby za dwóch. Chociaż sama mam ochotę trzepnąć ją w głowę, by się opanowała ;)

      Usuń
  4. Włamać się do domu Oskara? No okay, jest podejrzany, ale bez przesady, nie można tak po prostu włamać się komuś do domu. Diana naczytała się za dużo książek, oj zdecydowanie za dużo. Nie wątpię jednak, że ona na serio spróbuje dostać się do jego mieszkania. Ciekawe, czy coś tam znajdzie. Biedny Kacper… Musiał mu się zrobić naprawdę przykro. Diana powinna najpierw pomyśleć, zanim coś powie. Nie chciała go urazić, ale zrobiła to. Teraz niech przeprasza. Co to za kobieta tam była? Oo, a może to ta zaginiona nauczycielka? Ale w takim razie co by tam robiła? Skoro ich słyszała, to czemu tam do nich nie poszła? Musiała się domyślić, że się schowali. A może nie chciała się ujawniać… No, ale wtedy by tam nie wyszła, tylko poczekała, aż pójdą. Jejku, dziwne to, ale już nie mogę doczekać się ciągu dalszego. Uwielbiam takie dziwne sytuacje. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Diana ma dziwny punkt widzenia i nie przejmuje się, że przez coś może wpaść w kłopoty. Jako detektyw twierdzi, że wszystko jej wolno, by odkryć prawdę i z tego pomysłu na pewno nie zrezygnuje.
      Tożsamości kobiety nie zdradzę, jednak mogę powiedzieć, że nie była to zaginiona nauczycielka, bo gdyby tak się kręciła po szkole, to mogłaby zostać zauważona. Sądzę, że za jakiś czas powinny pojawić się pierwsze wyjaśnienia odnośnie zniknięcia fizyczki.

      Usuń
  5. Miałam wpaść wcześniej, ale po tym powrocie do szkoły po feriach, nic mi się nie chcę. Swoją drogą chyba czas przeczytać Sherlocka Holmesa. Ale jak ma być tak natarczywy i denerwujący jak Diana, to może sobie odpuszczę ;P. Mówiłam już, że za nią nie przepadam, ale dodam tylko, że trochę może i mi jej szkoda, że nie może zwrócić na siebie uwagi Grześka. Swoją drogą chłopak wydaje się trochę przymulony, ale może po prostu nie chce nawiązywać bliższych relacji z koleżanką. Swoją drogą pewnie on się myli, co do tego całego zajścia. Znaczy, że aż tak się tym nie interesuje. Może nie powinni oskarżać Oskara, a raczej Diana, ale on też wydaje się tajemniczy. Ale czy coś ma z tym wspólnego to nie wiadomo. Myślałam, że na tym korytarzu spotkają Oskara, ale w sumie wtedy już by nie miał wyjścia, musiałby się przyznać, co tam robi. Chyba, że odwróciłby pytanie. Swoją drogą wydaje się chyba najbardziej przyjazny. Pomógł Kacprowi itd. Kacper może troszeczkę przewrażliwiony, ale też ma urok w sobie, trochę mi go szkoda z powodu tych słów Diany. Jedyna jej dobra postawa, to ta kiedy jednak sobie przypomniała o swoim nietakcie. Natomiast słowa Grzesia na temat Kacpra mi się nie spodobały. Trochę wyczułam tu syndrom bogacza. Mimo, że akcja z wkradnięciem się do domu Oskara wydaje się absurdalna, to zastanawia mnie czy coś znajdą i nie zostaną przyłapani. No i oczywiście czy ktoś poza Dianą, jednak się zgodzi? Chociaż znając jej charakter, to pewnie ich zmusi ;p. Mówiłam Ci, że masz ładny szablon? A nawet bardzo? Strasznie mi się podobają kolory i nagłówek niczego sobie ;). Znalazłam taką jedną literówkę, jak Kacper myślał, że jego "straszy" kolega nie miał racji z tym, że znajdzie przyjaciół. - powinno być starszy. Szkoda, że nie było Filipa, no i zastanawia mnie ta kobieca postać, może to dyrektorka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Też mi się nic nie chce odkąd wróciłam do szkoły i ciągle mam nadzieję, że dwa wystąpienia na za dwa tygodnie same się przygotują.
      Zakładając, że teoretycznie spotkaliby na tamtym korytarzu Oskara, to chłopak raczej nic by im nie powiedział, a jedynie wykręcił się historyjką o otwartych drzwiach. Właśnie dlatego Diana postanowiła dać sobie spokój z atakowaniem go w szkole i przejść na inny grunt, z którego tak łatwo nie będzie mu się wyplątać. A że nie lubi działać sama, to nakłania Grzesia i Kacpra do współudziału. I sama na "terytorium wroga" na pewno się nie wybierze i postara nakłonić innych, nawet jeżeli miałaby odłożyć plany na później ;)

      Usuń
  6. Fajnie, że dostaliśmy fragment o Kacprze. Znów jest mi go żal. Dobrze ukazujesz psychikę takiej osoby jak on - biednej, odtrąconej przez społeczeństwo, mającej jakieś iskierki nadziei na poprawę, a jednocześnie bojącej się podjęcia kroków w stronę czegoś, co mogłoby mu pomóc, bojącej się świata...
    Fajnie, że Diana i Grześ nie skreślili go i dali mu szansę na dołączenie do ich klubu, ale oczywiście niewyparzony język dziewczyny wszystko zniszczył... Dobrze jednak, że się zreflektowała i chciała jakoś naprawić tę niezręczną sytuację.
    Sam zakazany korytarz i ta tajemnicza kobieta wyszły bardzo ciekawie i klimatycznie. Widzę, że historia coraz bardziej się rozkręca :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Sądzę, że fragmenty o Kacprze będą pojawiać się częściej, bo dobrze pisze mi się z jego perspektywy. A Diana nie zawsze pasuje we wszystkich fragmentach i wolę od niej odpoczywać.
      Diana pewnie jeszcze nie raz powie za dużo i potem będzie żałować. Z jednej strony dobrze, że zdaje sobie sprawę, że źle zrobiła, ale z drugiej mogłaby wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość, ale tego nie potrafi.

      Usuń
  7. Na początku przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale miałam ostatnio tyle na głowie, że z trudem znalazłam czas na nadrobienie zaległości na blogac :)
    Rozdział naprawdę bardzo mi się podobał - najbardziej jednak fragment, w którym Kacper zastanawiał się, czy o spotkaniu poinformować Oskara, którego swoją drogą bardzo lubię, tak jak znaczną większość bohaterów tego opowiadania ;)
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny ;)
    Ever

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Dianę. Dziewczyna jest genialna w swojej inności i bardzo zabawna. Niemniej jednak zachowała się nie w porządku w stosunku do Kacpra i mam nadzieję, że naprawi sytuację, bo cała trójka stanowi niezłą mieszankę wybuchową. Zresztą jak można aż tak bardzo podporządkowywać się dziewczynie? No cóż... Grzesiek najwidoczniej potrafi. :)
    Poza tym powiem ogólnikowo, że rozdział bardzo mi się podobał. Spotkania w tajnym skrzydle to świetny pomysł, ale skoro ktoś tam był, to już nie jest wcale tak różowo. Jestem bardzo ciekawa, co to za kobieta i czy słyszała dokładne słowa rozmowy.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział...

    PS. W wolnej chwili zapraszam do siebie: http://the-gates-of-earth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Diana będzie musiała naprawić sytuację, bo przecież klub nie może rozpaść się już na samym początku opowiadania, gdy jeszcze w pełni się nie ukształtował.
      W stosunku do Diany Grześ jest bardzo uległy i chyba nawet sam do końca nie zdaje sobie z tego sprawy.

      Usuń
  9. Co prawda ciężko będzie później wytłumaczyć się z nieobecności zezłoszczonej Dianie, ale to i tak lepsze niż uwaga w dzienniczku, którą zmuszony zostanie do pokazania dziadkom. - Którą zmuszony zostanie pokazać dziadkom.
    – Myślałam o tym, by jeszcze trochę poobserwować Oskara , ale sądzę, że możemy przejść do drugiego etapu mojego planu. - Spacja się wcisnęła przed przecinek niepotrzebnie.

    Ty sobie nawet nie wyobrażasz, jak ta dziewucha działa mi na nerwy - z każdym kolejnym rozdziałem chyba coraz bardziej. pomijając już jej wścibstwo i totalny brak mózgu, to gadulstwo i niezdolność patrzenia dalej jak na czubek własnego nosa, nawet to, że mimo wszystko zaczyna rozumować trzeźwo i jakieś tam dowody ma - włamywać się do domu Oskara? Czy ona naprawdę chce to zrobić? Ja przepraszam, ale z każdą chwilą jestem tylko coraz bardziej przekonana o tym, że ta dziewczyna ma nierówno pod sufitem. I to całkiem porządnie.
    Kacper... to taka niemota. Z jednej strony mnie trochę ziębi, z drugiej trochę grzeje, najbardziej jednak to jest mi chyba obojętny. Jest, bo jest, bo fajnie, jak mamy licealistę, który przejmuje się tym, że będzie musiał pokazać dziadkom uwagę w dzienniczku (to swoją drogą było dosyć zabawne), ale chyba nie mam w stosunku do niego jakichś głębszych odczuć czy refleksji. Może mnie tylko trochę irytuje ta jego nieporadność i totalny brak wiary w siebie. Choć to raczej kwestia tego, że z natury nie lubię takich ludzi, to jednak w opowiadaniach się przydają, fakt.
    Grześ, jak ktoś już przede mną zauważył, póki co jest dość bezbarwny. Nie potrafię sobie o nim wyrobić żadnego zdania, jest tak, bo jest i właściwie nie wiem, co mam z nim zrobić, żeby było dobrze.
    Zastanawia mnie sprawa stukających obcasów. W pierwszej chwili niemal odruchowo pomyślałam, że to dyrektorka, ale właściwie teraz, jak tak nad tym myślę, nie jestem tego wcale taka pewna. Chyba nie chcę rzucać podejrzeniami jeszcze, przynajmniej dopóki nie dostanę jakiś innych poszlak.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Diana ma niesamowicie irytujący charakter. Zachowuje się jak rozpieszczona nastolatka. Tylko jej zamiłowanie do fizyki nie pasuje do reszty ^^ Nie wiem, dlaczego tak się uwzięła na biednego Oskara. Owszem, chłopak jest tajemniczy, jednak nie do tego stopnia, by trzeba było włamywać się do jego domu i obserwować go. Przecież są jakieś granice prywatności, prawda? Poza tym wydaje mi się, że dywagacje rudowłosej dziewczyny to tylko wytwory jej wyobraźni. Robi z igły widły, jak powiedział jeden z chłopaków. Na siłę szuka sensacji.
    Poza tym bardzo lubię Grześka. Jest na tyle odważny, by postawić się Dianie i jej absurdalnym wywodom. Przynajmniej uniknął spotkania z tajemniczą kobietą. Swoją drogą ciekawi mnie, czego ona tam szukała.
    Sądząc po gatunku opowiadania, kółko fizyczne pewnie odkryje tajemnicę zaplecza. Nie mniej jednak podoba mi się, jak wprowadzasz czytelnika w ten świat absurdu. Ponieważ póki co nic nie wskazuje na to, że w pracowni dzieją się pewne nadprzyrodzone rzeczy :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początku muszę napisać, że nowy szablon jest cudowny:)
    A rozdział mi się podobał, choć czytanie go przyszło mi szybko.
    Obawa Kacpra mnie nie zdziwiła. Należał do chłopaków trzymających się regulaminu, a tu nagle Diana kazała mu wejść do zakazanego skrzydła.
    Zachowanie Diany oczywiście było nie w porządku. Mogła pomyśleć, zanim coś powie. Irytującym zachowaniem spłoszyła Kacpra. W ogóle... Nie wiem, czy wspominałam, ale obraz Diany i Grzesia przypomina mi trochę parę Finchela z Glee^^ Tak mi się skojarzyło^^
    Jestem ciekawa, jak to potoczy się dalej. Czy Diana z Grzesiem wkradną się do domu Oskara i przeprosi Kacpra?

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Zwiastun

Obserwatorzy