poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział V: Odrzucona propozycja



Filip leżał na kanapie, wpatrując się tępo w sufit. Była sobota, w końcu miał chwilę wytchnienia i z chęcią w ogóle nie wstawałby z łóżka, ale o dwunastej zrobił się głodny i to przesądziło sprawę. Jednak po posiłku nadal nie chciało mu się nic robić, więc położył się w salonie i zajadał rodzynki w czekoladzie.
Powinien przygotować się do prowadzenia zajęć w przyszłym tygodniu, mógł założyć się o wszystko, że tym razem nie obejdzie się bez wizytacji komisji. Jednak nie miał na to ochoty. Była jeszcze cała niedziela na wszelkie przygotowania, bardzo dużo czasu.
Od kilku dni ciągle wracał myślami do kwestii podłogi na zapleczu oraz zniknięcia poprzedniej fizyczki. Próbował wyrzucić to z głowy, wrócić do swojego normalnego życia, ale stawało się to trudniejsze. Coraz częściej zgadzał się z punktem widzenia Diany i dochodził do wniosku, że musiała za tym kryć się jakaś tajemnica. Coś, co próbowano zatuszować, by nie dostało się do opinii publicznej. Możliwe, że profesor Szwarszczyk o wszystkim wiedziała, ale grała głupią przed Filipem. Kto wie, czy nie udałoby się dyrektorce oszukać mężczyzny, gdyby Kacper nie poparł Diany na zajęciach klubu. Miał pewność, że chłopak nie zmyślał, a zrelacjonował wydarzenia, których był świadkiem. A to dawało do myślenia.
Do tego dochodziła jeszcze jedna kwestia – rodzina Grzesia. Odkąd Filip przeprowadził się do Wrocławia i zaczął studia, wiedział, że firma państwa Hornich jest wysoko lokowana na europejskim i światowym rynku. Ale od ośmiu dni pracy w liceum to nazwisko pojawiało się niemal na każdym kroku.
To pan Hornich wkładał najwięcej pieniędzy w utrzymanie szkoły i wysokiego standardu kształcenia. To do niego należała decyzja o utworzeniu zajęć pozaszkolnych, nawet gdy nie było regulaminowej liczby chętnych. Hornichowie wydali decydującą opinię o zielonym niebie i nie zdziwiłby się, gdyby to oni zostali pierwsi poinformowani przez profesor Szwarszczyk o zniknięciu pani Kleszczykowskiej.
Może przekupili rodzinę, by nie informowała policji, mają wystarczającą ilość pieniędzy, zadumał Filip, zarazem nie będąc pewnym, czy nie wysuwa za daleko idących wniosków.
Przemyślenia mężczyzny przerwał dźwięk dzwonka. Jęknął przeciągle, gdyż tak dobrze mu się leżało na kanapie, a teraz musiał wstać. Teoretycznie nie musiał, bo nikogo się nie spodziewał przed siedemnastą, ale w sobotę po domach chodzili sprzedawcy jajek, dzięki czemu nie musiał pamiętać o kupowaniu ich w sklepie. W lodówce powinien mieć jeszcze kawałek boczku, więc usmaży jajecznicę na poprawienie humoru.
Podciągnął spodnie od piżamy, które spadły mu do połowy pośladków, po czym przeciągnął się i poczłapał do drzwi. Chwycił po drodze marynarkę, w której miał portfel. Jednak gdy zobaczył osobę stojącą w progu, ponownie jęknął, żałując, że w ogóle wstawał, a przede wszystkim, że był tak głupi i nie spojrzał przez judasza.
– Dzień dobry, Filipie, przyniosłam ci pierogi – zawołała wesoło pani Skalska, pokazując ogromny talerz, który trzymała w rękach. – Ty jeszcze w piżamie! Tak nie można żyć, młody człowieku. Na zegarach jest już prawie druga! I jeszcze bez papci – dodała, widząc bose stopy mężczyzny. – Przeziębisz się i dopiero zaczniesz narzekać, a będzie to tylko i wyłącznie twoja wina.
Nie czekając na zaproszenie, minęła mężczyznę w progu i weszła do mieszkania. Rozglądała się dookoła, z niezadowolenia marszcząc brwi. Zawsze miała tysiące uwag do wystroju oraz jej zdaniem panującego wokół nieporządku.
– Kiedyś wybijesz sobie zęby, bo potkniesz się o te porozrzucane wszędzie trampki – powiedziała, zgrabnie omijając niebezpieczne przeszkody. – Przyniosłam ci obiad, gdyż wiem, że w tych szkolnych stołówkach nigdy nie podają niczego zdrowego. Zawsze powtarzałam moim dzieciom i wnukom, że nie mają tykać tego niby jedzenia. To sama chemia, ale dopiero ostatnio zrobiło się o tym głośno.
Filip poczłapał z powrotem na kanapę, rzucając marynarkę na podłogę w przedpokoju. Zignorował sąsiadkę, która teraz wpakowała się do kuchni i zabrała za podgrzewanie pierogów. Zawsze przynosiła zimne jedzenie, by znaleźć pretekst do dłuższego dręczenia mężczyzny. Przeklinał w duchu, że nie sprawdził, kto dzwonił. Nie był w humorze na żadne wizyty, a już szczególnie natrętnej pani Skalskiej.
– Jak możesz otaczać się takim bałaganem? – rzekła z dezaprobatą, wchodząc do salonu i spoglądając na porozrzucane wszędzie notatki.
– Przygotowuję się do zajęć. W przyszłym tygodniu na pewno czeka mnie wizyta komisji – mruknął w odpowiedzi, mając złudną nadzieję, że jednak się mylił.
– I to powoduje stan depresyjny? Na pewno dobrze ci pójdzie, widzę, że w końcu na czymś ci zależy i nie rzuciłeś tej posady po dwóch tygodniach, jak poprzedniej. Stała praca to podstawa dobrego i szczęśliwego życia.
– Niech pani nie mówi hop, jeszcze nie minęły dwa tygodnie. W każdej chwili mogę zrezygnować.
Dobrze wiedział, że nie miało to wiele wspólnego z prawdą. Gdyby rzeczywiście chciał odejść, zrobiłby to w środę na kółku fizycznym.
– I znów leżysz? – powiedziała pani Skalska, nie kryjąc nagany w głosie. – Weź zimny prysznic, od razu postawi cię na nogi i przywróci radość życia. Ta ospałość może być też powodem złego odżywiania. Widziałam, że w lodówce nie masz prawie nic z wyjątkiem piwa!
– Kolega ma przyjść wieczorem na mecz – wyjaśnił Filip, obserwując, jak sąsiadka zabiera się za zbieranie papierów i układanie ich schludnie na ławie. Przy okazji poświęcała chwilę, by przyjrzeć się, co zostało napisane na każdej kartce.
– W tym tygodniu rozmawiałam z bratanicą państwa Spławik.
– Nie jestem zainteresowany swatami – jęknął mężczyzna, marząc o tym, by sąsiadka już sobie poszła i pozwoliła mu zjeść pierogi i resztę rodzynek w spokoju.
– Nie mów bzdur, Filipie. Skoro sam nie potrafisz znaleźć sobie żony, to życzliwi przyjaciele powinni ci w tym pomóc.
Mężczyzna chciał powiedzieć, że pani Skalska nie zalicza się do grona jego przyjaciół ani nawet znajomych, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. I tak nie miał zamiaru się z nikim spotykać, więc to jej sprawa, że marnowała czas, rozmawiając z potencjalnymi kandydatkami na żonę. A gdyby zaczął się z nią kłócić, to spędziłaby w jego mieszkaniu znacznie więcej czasu niż zamierzała, by udowodnić, że to ona zawsze miała rację.
– Patrycja Hornich to naprawdę miła dziewczyna, zgodziła się pójść z tobą na herbatę. Powiedziała, abym przekazała ci jej numer, byś mógł do niej zadzwonić.
– Hornich?! – zawołał Filip z ożywieniem, automatycznie siadając na kanapie. – Zmieniłem zdanie i jednak się z nią spotkam – powiedział ku zadowoleniu sąsiadki.
W głębi ducha liczył na to, że kobieta była blisko spokrewniona z Grzesiem. Chciał dowiedzieć się o tej rodzinie jak najwięcej, a głupio byłoby wypytywać ucznia. Może dzięki Patrycji uda mu się znaleźć racjonalne odpowiedzi i raz na zawsze przekreślić paranormalne teorie Diany. Jednak do tego czasu postanowił profilaktycznie nie wchodzić na zaplecze. Nie warto kusić losu i narażać się na zniknięcie.
~ * ~
Stołówka była dużym pomieszczeniem, mieszczącym się na pierwszym piętrze bloku E. Podłogę wyłożono ciemnymi kafelkami, a ściany pomalowano na przyjemny dla oka jasnozielony kolor. Po jednej stronie znajdowały się duże okna, wychodzące na boisko, natomiast naprzeciwko okienko do wydawania posiłków oraz sklepik, w którym można było dostać wszystko, czego potrzebowało się w liceum, począwszy od jedzenia i picia, a skończywszy na artykułach papierniczych.
Stołówka została podzielona na dwie części. W jednej ustawiono liczne drewniane stoliki, przy których siadały osoby chcące zjeść obiad, natomiast w drugiej niskie ławy oraz kanapy i fotele. To w tym miejscu podczas dłuższych przerw uwielbiali przebywać uczniowie, szczególnie, gdy na dworze padał deszcz lub było zimno. Jednakże należało być członkiem elity, aby móc tu przebywać. Nawet jeśli ktoś miał szczęście i zajął fotel jako pierwszy, to mógł zostać przegoniony przez maturzystów lub sportowców.
Joasia siedziała na jednym z foteli, nie przejmując się tym, że w każdej chwili mogła zostać stąd wyrzucona. W pierwszej klasie należała do elity i przyzwyczaiła się, że w tym liceum może pozwolić sobie na więcej. Sama niejednokrotnie przeganiała stąd innych. Lecz te czasy już się bezpowrotnie skończyły. Postanowiła, że osobiście nie doświadczy takiego poniżenia. Zignoruje ewentualnych natrętów, nawet jeśli zaczną się z niej wyśmiewać. Była tu pierwsza i nie miała zamiaru ruszać się stąd do końca przerwy.
Założyła za ucho kosmyk włosów, całą siłą woli zmuszając się do tego, by nie wyjąć gumki i nie związać ich w koński ogon. Jednakże nie mogła uwierzyć, że nikt nie zwrócił uwagi na to, że się pofarbowała. Była naturalną blondynką, a teraz stała się szatynką. Próbowała w ten sposób pokazać bunt wobec niesprawiedliwości, która ją spotkała, ale poniosła klęskę. Mama wróciła do domu, gdy dziewczyna już spała, rano też się nie widziały. W szkole prawie z nikim nie rozmawiała, ale i tak nie usłyszała żadnego komentarza na temat swojego wyglądu. Nawet od nauczycieli! Zastanawiała się, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby ścięcie się na krótko lub całkowite ogolenie głowy. Może wtedy ktoś by to dostrzegł.
Joasia próbowała skupić się na rozwiązywaniu zadania domowego z angielskiego, ale średnio jej to wychodziło. Ciągle rozglądała się dookoła, obserwując, czy nie przyszła Marcela z przyjaciółkami, by spróbować ją stąd wygonić, oraz myślała o tym, że nikt nie zwrócił uwagi na jej bunt. Jednakże pocieszała się tym, że w niektórych przypadkach rodzina i nauczyciele dostrzegali to, gdy było już za późno.
Nagle zorientowała się, że ktoś wygodnie rozsiadł się w fotelu naprzeciwko niej i, głośno szeleszcząc, zaczął otwierać bueno. Podniosła głowę z niedowierzaniem, wpatrując się w bezczelnego chłopaka. Poznała Brytyjczyka od razu, bo w ostatnim czasie był główną atrakcją liceum.
– Chcesz? – zapytał.
Wyciągnął w jej stronę jeden z czekoladowych batoników. Przez chwilę Joasia miała wrażenie, że zaraz wyjdzie z siebie. Czy w ten sposób chciał się z niej śmiać? A może uznał, że gapiła się na bueno, bo w ten sposób wyłudzała od innych słodycze lub była uzależniona od czekolady?
Już chciała powiedzieć, by się od niej odczepił, używając przy tym co najmniej trzech wulgaryzmów, również w ramach buntu, ale wtedy dostrzegła siniak wokół oka chłopaka. Doszła do wniosku, że musiał być świeży. Westchnęła zrezygnowana, dopiero po chwili orientując się, że miała powstrzymywać się od takich reakcji i być twarda i niewzruszona.
– Biłeś się na terenie szkoły? – spytała Joasia.
– Nie, dorwali mnie na chodniku – wyznał chłopak. – Chyba nie są tak głupi, chociaż na takich wyglądają. Kurczę, nie sądziłem, że naprawdę mają zamiar mnie pobić za tamto, no i nie jestem zbyt dobry w bójkach. Szczególnie trzech na jednego.
– Trzeba było się nie wtrącać – stwierdziła obojętnie.
– Nie będę stał obok, gdy znęcają się nad innymi!
– Jak chcesz. Ej, a tak w ogóle, to nie pozwoliłam ci tu usiąść. Chcę być sama, więc idź stąd.
– Ładniej było ci w jasnych włosach – rzekł niespodziewanie, po czym uśmiechnął się przyjaźnie.
Joasia czegoś takiego w ogóle się nie spodziewała. Jej policzki przybrały odcień szkarłatu. Starała się to jakoś zasłonić włosami, ale końcowy efekt pozostawiał wiele do życzenia W tamtej chwili wolałaby sama wyjść ze stołówki, ale to oznaczałoby, że stchórzyła, więc została.
Bez słowa obserwowała, jak chłopak wygodnie rozsiada się w fotelu. Następnie położył przed nią jeden batonik, chociaż wcale go nie chciała. Drugi odpakował z papierka i ugryzł ze smakiem, głośno chrupiąc.
– Uwielbiam ten krem – wyznał z błogim uśmiechem. – Tak w ogóle, to jestem Oskar.
– Wiem, wszyscy o tobie mówią.
– Nie zwróciłem uwagi – stwierdził zaskoczony tą informacją, ignorując Joasię kręcącą z niedowierzania głową. – Ale to chyba bez znaczenia. Zresztą, tak naprawdę chciałem cię zapytać, czy nie zechciałabyś dołączyć do klubu fizycznego.
– Słucham?
– Czy nie zechciałabyś dołączyć do klubu fizycznego? – powtórzył Oskar, nie rozumiejąc pytania dziewczyny. – Zajmujemy się teraz układami elektronicznymi, doktor Preisner…
– Nie dołączę do klubu, którym opiekuje się ten kretyn! – przerwała ostro, nawet nie starała się ukryć wściekłości w tonie głosu. – Pewnie dostał tę posadę po znajomości, bo nikogo normalnego nie przyjęliby po kilku dniach od zwolnienia stanowiska. Wątpię, aby profesor Szwarszczyk przyjęła jakiegoś swojego niedorozwiniętego psychicznie kuzyna czy kogoś w tym stylu, więc zapewne jest spokrewniony z Hornichami lub do tej pory dla nich pracował.
Oskar wyglądał na zaskoczonego tym wybuchem, co bardzo spodobało się dziewczynie. Miała nadzieję, że to zrazi go do niej i da spokój. Na Kaśkę z jej obecnej klasy zadziałało i od miesiąca ani razu się do Joasi nie odezwała. Jednakże chłopak nie ruszył się z miejsca. Ze spokojem wrzucił do ust ostatni kawałek batonika.
– Chyba coś mi umknęło – stwierdził, gdy przełknął to, co miał w ustach. – Rozumiem, że masz swoje powody, by uważać doktora Preisnera za, jak to ujęłaś, kretyna. Ale co ma do tego rodzina Hornichów?
Teraz Joasia wyglądała na zaskoczoną. Patrzyła na Oskara z nadzieją, że zaraz krzyknie, iż żartował, by ją dodatkowo zdenerwować, ale nic takiego się nie stało. Westchnęła, zastanawiając się, co on robił, odkąd się tu przeniósł.
– Na pewno jesteś Oskarem Hertmanem, a nie obcym z innej planety? No nic, wyjaśnię ci to, skoro nikt nie zrobił tego do tej pory ani sam się nie zorientowałeś. Wszystkie pierwszaki już pewnie wiedzą, jak się sprawy mają, w końcu tego uczysz się tutaj podczas pierwszego tygodnia i zapamiętujesz do matury. Hornichowie mają w garści dyrektorkę, to oni podejmują najważniejsze decyzje związane ze szkołą i nie chodzi tu tylko o kwestie finansowe i układy z miastem, by zatrzymać budynek w całości. Nieoficjalnie jest to szkoła prywatna Edwarda Hornicha, z tym wyjątkiem, że uczysz się za darmo. Więc jeśli brakuje wam członków w klubie, to wyślijcie Grzegorza do profesor Szwarszczyk. Zgodzi się na wszystkie nagięcia regulaminu, gdy tylko zobaczy go w drzwiach gabinetu.
– I nikt się nie sprzeciwia? – zdziwił się Oskar. – Rodzice? Nauczyciele?
– Po co? – odpowiedziała pytaniem na pytanie Joasia. – Nikt nie łamie tu prawa, nic złego się nie dzieje, na granicy normalności – dodała, wskazując podbite oko chłopaka. – Normalna szkoła, na dodatek zapewniająca wysoki poziom nauczania, więc tylko chwalić. Zresztą, oficjalnie nazwisko Edwarda Hornicha nigdzie nie figuruje, więc nie można się do niczego przyczepić.
– Skąd to wiesz?
– Nie twój interes – zbyła go dziewczyna.
Oskar jęknął zawiedziony, opadając na fotel. Jednak po chwili wyprostował się i uśmiechnął szeroko, machając w stronę kogoś, kto musiał wejść do stołówki. Zaciekawiona dziewczyna odwróciła się, by zobaczyć tę osobę i od razu tego pożałowała. Przy sklepiku stała Marcela wraz z trzema przyjaciółkami – Zuzą, Urszulą i Iwoną. Kozłowska odmachała chłopakowi, po czym figlarnie puściła do niego oczko. Jej nie zaszczyciła nawet jednym spojrzeniem, chociaż w pierwszej klasie były niemal nierozłączne. I gdyby wszystko potoczyło się inaczej, może to Joasia byłaby teraz przewodniczącą żeńskiej sekcji gimnastycznej.
– Wszystko dobrze? – przywrócił ją do rzeczywistości zatroskany głos Oskara.
Joasia wytarła oczy wierzchem dłoni, starając się ukryć, że zaszkliły się w nich łzy, po czym odwróciła się od uśmiechniętych i zadowolonych z życia dziewczyn. Oddałaby wszystko, byleby móc być teraz z nimi. Ale straciła wszystko, całe swoje dotychczasowe życie.
– Flirtujesz ze wszystkimi dziewczynami? – fuknęła, starając się ukryć smutek i żal. – Nie jestem głupią blondynką, nie jestem też jak one, więc zostaw mnie w spokoju! Batonem też się możesz wypchać, nic od ciebie nie chcę!
Oskar patrzył na dziewczynę z otwartymi ustami, dopiero po chwili zorientował się, co robił i je zamknął. Jednakże nadal najprawdopodobniej nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, by odpowiedzieć, bo się nie odzywał. Joasia zignorowała go i zaczęła pakować do plecaka podręcznik od angielskiego, mając dość towarzystwa Brytyjczyka.
– Zostanę gejem – odezwał się, gdy Marcela wyszła ze stołówki. – Zawsze wydawało mi się, że mniej więcej znam się na kontaktach z dziewczynami, ale się pomyliłem.
Joasia chciała całkiem zignorować jego głupie i bezsensowne gadanie. Już prawie wstawała, by iść pod klasę, w której za dziesięć minut miała odbyć się następna lekcja, ale nie potrafiła powstrzymać się od komentarza.
– Nie można zostać gejem. Albo nim jesteś, albo nie. Nie oszukasz natury i nagle nie zmienisz popędu seksualnego, co najwyżej możesz dopiero odkryć, że jednak wolisz chłopców, ale w twoim wypadku to niemożliwe, bo z daleka widać, że podobają ci się dziewczyny – zakończyła ostro, kładąc największy nacisk na ostatnią część zdania.
– Zawieram nowe znajomości – bronił się przed oskarżeniami Oskar. – Jestem tu nowy i nikogo nie znam. A nie mogę wiecznie przebywać z Dianą, bo dostanę na głowę.
Joasia i tak nie uwierzyła chłopakowi. Była pewna, że świadomie flirtował z Marcelą, bo mu się podobała i może nawet chciał umówić się z nią na randkę. Jednakże z drugiej strony zrobiło jej się żal Oskara. Niektórzy nie potrafili wytrzymać pięciominutowej rozmowy z Dianą, czy przebywania z nią w jednym pomieszczeniu przez kilkanaście, a on nie dość, że chodził z nią do tej samej klasy, to jeszcze z własnej woli zapisał się do klubu fizycznego.
– Zrezygnuj z kółka i zapisz się na zajęcia sportowe, znajdziesz nowych znajomych, a ona szybko się od ciebie odczepi – powiedziała, sama się sobie dziwiąc, że dawała mu dobre rady.
– Też możesz się zapisać do sekcji gimnastycznej – stwierdził Oskar, a Joasia miała wrażenie, że momentalnie serce zaprzestało pracy i nie pompowało już krwi. – Widziałem, jak na nie patrzyłaś. Przecież każdy może zapisać się na zajęcia dodatkowe i spróbować swoich sił.
Dziewczyna spuściła głowę, woląc patrzeć na swoje kolana niż uśmiech na twarzy chłopaka. Zacisnęła mocno pięści, gniotąc materiał tuniki. Starała się opanować, ale łzy i tak po chwili popłynęły po jej policzkach. Załkała cicho, chcąc wyparować ze stołówki. Zawsze starała się być silna, tłumić emocje głęboko w sobie, ale tym razem nie wytrzymała.
Po chwili Oskar usiadł na brzegu fotela i objął ją ramieniem. Początkowo chciała się wyrwać, ale ostatecznie uległa, pozwalając, by chłopak przez chwilę lekko gładził jej ramię.
– Przepraszam, nie chciałem powiedzieć nic złego – powiedział.
Podał Joasi chusteczkę, którą przyjęła z wdzięcznością. Wytarła łzy i głośno wydmuchała nos. Po chwili lekko odtrąciła Oskara, chcąc, by wrócił już na swój fotel. Czuła się głupio i nieswojo, gdy znajdował się tak blisko i zachowywał się w taki sposób. Chłopak najwyraźniej zrozumiał sugestię, gdyż ponownie przeniósł się na miejsce naprzeciwko.
– Zapomnij o tym – mruknęła cicho, mając nadzieję, że gapie siedzący nieopodal nie rozgłoszą zaraz na całą szkołę, że pobeczała się w stołówce. – Ale wracając do twoich niedorzecznych teorii, jeżeli nie jesteś w czymś dobry, to nie możesz należeć do kółka, bo cię wyrzucą, bądź nie przyjmą podczas przesłuchania. Istnieją tylko dwa wyjątki – klub fizyczny i teatralny.
– Jakby ktoś bardzo chciał, to dałby radę – nie dawał za wygraną Oskar, a Joasia zastanawiała się, skąd brał się u niego ten upór.
– Niestety, muszę cię rozczarować. Mała Krysia, nazywaliśmy ją tak, bo nie miała nawet metra czterdzieści, angażowała się we wszystko i zostawała wyrzucana. W sportach była beznadziejna, gdy zajmowała się kwiatami, to więdły, nie potrafiła napisać porządnego artykułu do szkolnej gazetki, nawet we wszystkich przedmiotach była kiepska. Do klubu teatralnego należała, ponieważ na scenie nie wypowiadała żadnej kwestii. Oczywiście, uczyła się na pamięć głównych ról, ale nie dostała szansy, bo gdy stawała przed publicznością, zapominała słów. Nawet pani Kleszczykowska powoli miała jej dość, ale musiałbyś zapytać Dianę, czy w zeszłym roku w końcu spełniła groźby i ją wyrzuciła.
– Skoro teraz zajęcia prowadzi doktor Preisner, to na pewno przyjmie ją po raz drugi – oznajmił entuzjastycznie Oskar. – Zresztą, to przykre tak wmawiać ludziom, że do niczego się nie nadają.
– Mała Krysia pisała maturę w zeszłym roku – oznajmiła Joasia, przez co chłopak westchnął zawiedziony. – Skoro tak bardzo chcesz uszczęśliwić cały świat, co jest nierealne, to pomyśl, że może w tej szkole nie mogła znaleźć sobie miejsca, bo nie organizowali tu zajęć, w których byłaby dobra.
Reszta przerwy minęła im w przyjemnej atmosferze. Po dzwonku Oskar odprowadził Joasię pod klasę, chociaż dziewczyna próbowała się od tego wymigać. Chłopak jeszcze raz starał się namówić ją do dołączenia do klubu fizycznego, ale znów definitywnie odmówiła, nie mając zamiaru się w nic angażować, by znów wszystkiego jej nie odebrano.
Na pożegnanie uśmiechnęła się lekko do Oskara, dopiero później orientując się, co tak naprawdę zrobiła. Od wielu miesięcy nikt nie był w stanie wyrwać jej z ponurego nastroju czy chociażby w minimalnym stopniu rozweselić. A Brytyjczyk bezczelnie usiadł naprzeciwko, wygłaszając swoje niedorzeczne teorie i tym samym wszystko poprzewracał w dotychczasowym życiu Joasi. Jednak przede wszystkim po zakończeniu lekcji musiała iść do fryzjera i pofarbować włosy na naturalny kolor, zanim zobaczy ją mama.

35 komentarzy:

  1. Tak! Pierwsza :) Lecę czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam panią Skalską. Jest wścibska, wtrąca się do wszystkiego, ale robi to w taki sposób, że nie mogę powstrzymać uśmiechu na twarzy.
      A rozleniwienie Filipa dobrze znam. Sama odkładam wszystko na ostatnią chwilę i w soboty leżę w łóżku do południa.
      Podobała mi się też scena w stołówce. Oskar okazał się bardzo sympatycznym chłopakiem i fajnie czytało mi się jego rozmowę z Joasią. A swoją drogą trochę dziewczynie współczuję. Ciekawa jestem czy jednak zmieni zdanie i dołączy do klubu fizycznego. No i jak można nie lubić Filipa? Facet jest nierozgarnięty, ale żaden z niego kretyn.
      Zauważyłam też, że wiele rzeczy dotyczy państwa Hornich. Ciekawe, ciekawe...
      Czekam na kolejny rozdział i spotkanie Filipa z Patrycją. Może mężczyzna dowie się na nim czegoś ciekawego, a jeśli nie to mam nadzieję, że przynajmniej będzie zabawnie.

      Usuń
    2. Oskar nie jest złym chłopakiem, zawsze stara się pomóc, mimo że nie wszystko rozumie. Ale przede wszystkim ma pozytywne nastawienie.
      Cóż, Joasia nie przepada za Filipem po tym, jak stwierdził, że musi napisać sprawdzian z fizyki jeszcze raz. A odnośnie wstąpienia do klubu to na razie nic nie zdradzam ;)
      Spotkania z Patrycją w kolejnym rozdziale nie będzie, ale w przyszłości planuję je opisać. W następnych dwóch (mam nadzieję, że się zmieszczę i nie powstaną trzy) chciałabym się przede wszystkim skupić na Oskarze.

      Usuń
  2. Trafiłam tutaj chwilę temu i od razu przeczytałam wszystkie pięć rozdziałów. Piszesz w taki sposób, że zupełnie nie mogłam się oderwać. Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ta historia, co na sumieniu mają państw Hornich i czy Diana ma rację podejrzewając Oskara o coś nadzwyczajnego. Co do rozdziału to uwielbiam Panią Skalską. Jest taką typową sąsiadką, przypomina mi jedną z kobiet, z którą kiedyś mieszkałam w tym samym bloku. Ciekawska i natrętna ale w taki sposób, że nie da się jej chociaż trochę nie polubić. Jestem ciekawa, co wydarzyło się między Joasią i dziewczynami z sekcji gimnastycznej, ale domyślam się że musiało to być bardzo nieprzyjemne. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)
    P.S.Jeśli masz czas i ochotę, to możesz zajrzeć do mnie. Próbuję reaktywować opowiadanie które pisałam kilka lat temu jeszcze na blog.onet :) [whispered-oath]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      W najbliższych rozdziałach powinien zostać jasno sprecyzowany wątek główny, o ile, oczywiście, znów mi się wszystko nie wymknie spod kontroli i nie zwiększy objętości. Natomiast państwo Hornich to nieco inna historia i ich wątek rozwinie się później.
      Co do Joasi, to na razie nie chcę nic mówić, by później każdy czytelnik miał własne zdanie, a nie powtarzał moje. Jednak sądzę, że powoli będzie się wyjaśniać, co zdarzyło się w życiu Joasi.

      Usuń
  3. Jak zwykle swietnie. Oto nadchodzi moment, w którym oficjalnie musze Cię poprosić,abyś w każdej notce pojawiał sie frwgment dotyczący Filipa, poniewaz jak juz wielokrotnie powtarzałam uwielbiam go niesamowicie. I pnawet panią Skalska lubię,bo nadaje opowiadaniu dodatkowego smaczku,ponadto nawet nie wie,jak dobrze trafiła z tym swatkowaniem.byłoby fajnie,gdyby i ten cel udało sie osiągnąć,ciekawe,jaka okaże sie ta Paulina.nie spodziewałam sie,ze poznamy jeszcze jedna osobę,ktora najwyraźniej dołączy do klubu,mocno sie zdiziwilam. Joasię musiało spotkac cos naprawde niemiłego,skoro tak siezmienila,ale ciesze sie, ze najwyraźniej Oskar do niej trafił i ze nie był taki chamski jak przy Dianie (choc dian jest dosc ...specific). Czekam z niecierpliwości na cd i na kółko fiz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Niestety, ale nie wiem, czy w kolejnych rozdziałach będą fragmenty o Filipie. Możliwe, że w kolejnym, ale później przez kilka chciałabym się głównie skupić na Oskarze.
      Oskar jest przyjemnym chłopakiem i zwykle zachowuje się przyjaźnie i koleżeńsko, za to Diana sama na niego od początku naskoczyła i dostała to, na co zasługiwała.

      Usuń
  4. Nominowałam Cię do Liebster Award! Gratuluję :) Będzie mi miło, jeśli odpowiesz. Jednocześnie przepraszam i obiecuję, że nadrobię zaległości, jak tylko szkoła na to pozwoli :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ja już zachwycałam się Filipem? Tak, oczywiście że tak. Nie wiem czemu, ale w każdym rozdziale przedstawiasz go w taki sposób, że nie jestem w stanie przejść obok niego obojętnie, nie wychwalając go pod niebiosy. Bardzo podoba mi się ta jego nie idealność. Nie jest jednym z tych bohaterów, którzy zawsze dostają to, czego chcą i wiecznie mają szczęście. Według mnie uosabia raczej przeciętnego człowieka, który żyje, bo żyć musi i ciągle nękają go jakieś problemy, z którymi próbuje walczyć, lecz nie zawsze mu to wychodzi. Może to właśnie dlatego tak bardzo go polubiłam? (Oprócz tego, że jest zabawny, to może być drugi powód!)
    Zaskoczył mnie fakt, że nie było tutaj miejsca dla Diany! I w sumie chyba troszkę mi jej brakowało. Mimo że za nią nie przepadam, to jednak czasami dziewczyna potrafi coś takiego zrobić, co automatycznie poprawia mi humor ;D Ale za to był Oskar! I to jaki Oskar. Nie Oskar niezniszczalny, lecz najnormalniejszy na świecie. Pobili go! Czy to nie wspaniałe? Ten nasz tajemniczy gość wcale nie jest aż tak inny, jak Diana podejrzewa. Uśmiechnęłam się nawet, gdy o tym przeczytałam :D
    Jego podejście do dziewczyny było dość ciekawe. Też chciałabym móc tak po prostu do kogoś zagadać, ale to chyba nieliczni mają taki dar. A skoro Oskar, to Oskar, to nie dziwię się, że mu się udało.
    Szkoda, że nie udało się zwerbować dziewczyny w szeregi kółka fizycznego. Wygląda co prawda na taką dość nadąsaną, złą na cały świat, ale z pewnością, gdyby się rozkręciła, wszystko by się stopniowo zmieniło. I ciekawe, jakby Diana zareagowała na pojawienie się kolejnej chętnej, haha :D
    Ne ukrywam także, że zainteresował mnie pewien drobny szczegół. Czemu właściwie dziewczyna nie zgłosi się do tej drużyny szkolnej, skoro tak bardzo chciałaby się znaleźć wśród tych popularnych dziewczyn? Co takiego się wydarzyło, że w ogóle już nie rozmawia z tą Marcelą, skoro niegdyś były nierozłączne?

    No nic, czekam więc na następny rozdział, mając nadzieję, że będzie równie dobry jak ten ^^
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Cieszę się, że Filip wzbudza tak pozytywne uczucia w czytelnikach. Aż nie sądziłam, że to właśnie on stanie się numerem jeden. Chociaż w kolejnych rozdziałach zejdzie na dalszy plan, bo chciałabym skupić się na Oskarze.
      Diana nadrobi to w kolejnych rozdziałach, ale jak tak o nich myślę, to chyba będzie bardziej irytować, ale i tak pewnie wszystko dokładniej okaże się podczas pisania.
      Co do Joasi, to w przyszłości planuję wyjaśnić, co zdarzyło się w jej życiu. Na razie nie chcę nic zdradzać.

      Usuń
  6. Tak więc Joasia będzie tą piątą, choć pomimo tego, że odmówiła Oskarowi, aby zapisała się do klubu fizycznego. Jestem to ciekawa, co sprawi, że zmieni zdanie. Coś czuje, że to może mieć związek z Oskarem. Pod koniec, jak ją odprowadzał pod klasę, Joasia pewnie zapiszę się z tego powodu.
    I tak w ogóle... Ta rozmowa o klubach i niższej hierarchii w szkole, to od razu skojarzyło mi się ze serialem Glee, który aktualnie oglądam. Teraz jak na to patrzę, Diana od razu przypomina mi Rachel - podobne cechy, irytująca, marudząca, a także zrobi wszystko, aby osiągnąć swój własny cel :)
    Fragment z Filipem też mi się spodobał. Nie ma to jak szybka zmiana decyzji. Ciekawe, że Patrycja będzie coś wiedziała o rodzicach Grzesia, skoro mają te same nazwisko.
    Rozdział mi się podobał i czekam na dalszy ciąg ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jak z Joasią będzie, to nie zdradzę, ale to nie odprowadzenie pod klasę sprawi, że zmieni zdanie, chociaż będzie miało to związek z Oskarem.
      Na szczęście tu nie jest tak źle jak w Glee, gdzie chór był najgorszą z możliwych możliwości i członkowie byli dręczeni. Tutaj nie ma chętnych, bo nie każdy chce zagłębiać wiedzę z fizyki (i być narażonym na Dianę), uczniowie wolą zająć się czymś innym, szczególnie że mat-fizy i tak oferują bardzo zaawansowany program.
      A na Patrycję trzeba będzie trochę poczekać, sądzę, że dopiero po pewnej wycieczce ;)

      Usuń
  7. No cóż, muszę powiedzieć, że rozdział był bardzo, ale to bardzo interesujący :3
    Poznaliśmy bliżej Asię, jednak dalej nie wiem, co takiego się stało, że dziewczyna jest smutna i unika towarzystwa. Jakaś kontuzja? Może afera? Hm, zaintrygowałaś mnie tym ;>
    Sądzę, że Joasia będzie w klubie fizycznym. Jeśli nie teraz, to później.
    Oskar bardzo mi się spodobał w tym rozdziale ;) Ta troska o Asię, chęć pomocy... hm, szkoda, że każdy chłopak taki nie jest XD
    Pani Skalska powinna zostać moją sąsiadką! Och, no dobra, może nie moją, ale powinna mieszkać gdzieś w okolicy, żebym mogła taką obserwować ;3 To dobra postać.
    No cóż, mamy kolejne tajemnice, sekrety i... to mi się podoba! Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Co do Joasi, to na razie nic nie mówię, niedługo mam zamiar powoli wszystko wyjaśnić, ale chwilowo mam w planach zająć się Oskarem.
      Pni Skalska rzeczywiście byłaby dobrym obiektem obserwacyjnym, ale ja bym wolała od takiej trzymać się z daleka ;)

      Usuń
  8. Ulala, no to nieźle, skoro ta Patrycja jest spokrewniona z Grzesiem, a jego rodzina ma całkowitą władzę nad szkołą. Może uda mu się coś od niej wyciągnąć, ale wątpię. Hahahaha, niezła ta sąsiadeczka. Tak o niego dba… No ale to jej wścibstwo musi być naprawdę denerwujące. Biedny ten Filip. ;D Miałam wrażenie, że Joasia jest zazdrosna o to, że Oskar flirtuje z innymi. A może chodziło tylko o to, że zwrócił uwagę akurat na Marcelę. Sama już nie wiem. Szkoda mi trochę tej Joasi… Jej no, ale nie powinna się tak przejmować popularnością. W sumie ciekawe, co się stało, że straciła tą popularność. Chyba nie przez gimnastykę? Bo to by śmieszne było. Chociaż… może. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, takie wścibstwo zawsze denerwuje ludzi, ale przynajmniej po tej niechcianej wizycie Filip dostanie obiad i spotkanie z Patrycją ;)
      Co do Joasi, to gimnastyka ma wiele wspólnego z jej obecnym zachowaniem. Jednak więcej na razie nie zdradzę, za jakiś czas wszystko powoli się wyjaśni.

      Usuń
  9. Ferie mi się kończą, więc w końcu jakoś się pozbierałam z kompletnego lenistwa i zaczynam przyswajać rzeczywistość. Wpadłam na Twojego bloga i za jednym zamachem nadrobiłam wszystkie zaległe 4 rozdziały i bardzo przyjemnie spędziłam czas na lekturze ^_^
    Coraz więcej zagadek, których na chwilę obecną nawet tak błyskotliwy Sherlock Holmes jak Diana nie jest w stanie tego wszystkiego rozwikłać. Byłam pod wrażeniem, jak sprytnie ułożyłaś rozmowę Diany i Oskara w bibliotece. Za mistrza śmiesznych sytuacji rozpatruję Filipa i zapewne też bym lubiła takiego nauczyciela. Z zachowania na lekcji przypomina mi "dziwne" przyjemne, ludzkie metody nauczania mojej mamy, która stale powtarza, że uczy najprzyjemniejszego przedmiotu, czyli plastyki, często wraca do domu umazana farbą i opowiada jak to śmiesznie było na lekcji.
    Kacper jakby wyłonił się znikąd. Zastanawia mnie, dlaczego Oskar tak intensywnie werbuje nowych członków do koła fizycznego. Lubię chłopaka. Sprawia wrażenie uprzejmego, optymistycznego ale też szczerego. Skąd się wziął i co planuje?
    Mam wrażenie, że znam mniej więcej Filipa, Dianę i Oskara, ale reszty bohaterów na razie jakoś nie czuję. Szczególnie o Kacprze niewiele wiadomo, a Grześ też zawsze jakoś tak z boku siedzi, tyle że ma ważnych rodziców.
    Sąsiadka jest wyjątkowo wyrazistą postacią. Mega czepialska i wścibska, ale jednak w jakiś tam sposób dba o Filipa, matkuje mu (tekst o papciach mnie rozwalił! Jakbym słyszała własną babcię xD) i wydaje mi się, że ma dobre intencje podsycane chęcią udowodnienia, że ona ma zawsze rację.
    Co stało się z Joasią? Jej wymuszony bunt jest niedorzeczny i śmieszny, ale najbardziej przerażające jest to, że wiele nastolatków tak się zachowuje. Dlaczego czuje się odtrącona i wręcz niezauważalna w szkole? Czemu nagle wypadła z elity? NIe rozumiem jej problemów i myślę, że robi z igły widły. Jak można aż tak przejmować się popularnością? Coś czuje, że dołączy do kółka fizycznego i znajdzie sobie w końcu prawdziwych przyjaciół. Trzymam za nią kciuki, bo szkoda dziewczyny.

    Czekam na kolejny rozdział strasznie ciekawa ciągu dalszego.
    Gratuluję obrony!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Mi też się wolne kończy :/ Od wtorku zaczynam już normalne zajęcia i strasznie mi się nie chce po tak dużej ilości wolnego.
      Diana sama nie da rady rozwiązać wszystkich zagadek, chociaż bardzo by chciała. Jednak nadal się nie poddaje i będzie drążyć, by odkryć jak najwięcej.
      Co do bohaterów, to sądzę, że niedługo wszyscy się rozwiną, wydaje mi się, że Kacper najszybciej, bo Diana nie da mu spokoju. Ale Grześ chyba najpóźniej, on zawsze jest gdzieś w tle, lecz czas dla siebie dostanie później.
      Akurat Joasia ma powód takiego zachowania i nie jest to jedynie jakieś widzimisię nastolatki. Ale o tym będą stopniowo pojawiały się informacje za jakiś czas.

      Usuń
  10. Hej, przybywam w poszukiwaniu ciekawych opowiadań i zostałam u Ciebie, bo przyciągnęłaś mnie opisem na którymś ze spisów katalogu. Muszę Ci powiedzieć, że ciekawie opisujesz, a szczególnie postać Filipa, którą chyba najbardziej lubię. Myślałam, że raczej nie przypadnie mi do gustu, ale to tak oceniając powierzchownie, a jest moim ulubionym bohaterem. Zastanawiałam się, czemu on się tak obija zamiast iść do pracy, ale najwyraźniej teraz musi, a może chciał rozkoszować się lenistwem i tak dalej. W każdym razie całkowicie tego nie zmarnował, idąc na różne kursy no i tytuł doktora, to już coś, bardzo duże coś. Mam taką teorię, że jak ktoś jest fizykiem, to musi albo jakimś nudziarzem albo jakimś tajemniczym człowiekiem, a Twój doktor Filip nie pasuje do żadnej z kategorii ;p. Bać się własnej szefowej, a tutaj jest akurat w tym śmieszny, a szczególnie z tym walnięciem głową w drzwi. W ogóle tego fragmentu trochę nie rozumiem. Wtedy coś się poruszyło? Czy jak? No bo jak tak to chyba by do tego wrócił, hm... może ja coś źle zrozumiałam. Taką drugą ulubioną postacią jest Oskar. Trochę chłopak tajemniczy, bo po co mu ta noga... ale cóż... wydaję się być miły, choć czasem może dotkliwie urazić kogoś, ale Dianie się akurat należy. W ogóle nie rozumiem, czemu chłopak odpowiadał jej na te pytania. Ja to bym chyba skoczyła z 5 piętra, jakby mnie dopadła. W ogóle Diana to chyba nie dorosła emocjonalnie do tych 17 lat, ale to może być tylko moje zdanie. Jest nachalna, że się tak do wszystkich klei, szczególnie do tego biednego Grzegorza. Swoją drogą mam kumpla o tym imieniu i Grześ brzmi dziecinnie, a Grzegorz za poważnie ;p, więc wolę go nazywać Grześkiem ;p. Chłopak w sumie za wiele się nie odzywa, a powinien, może wtedy Diana dałaby mu spokój, jakby rozwiał wszelkie wątpliwości. Wcale nie dziwie się Kacprowi, że miał ochotę w coś walnąć głową, bo pytanie "czy jestem brzydka" kompletnie nie pasowało, ale chyba chciałaś oddać te niektóre absurdalne zdania kobiet, których chyba nie doświadczyłam ;p. Dziwna ta rodzina Grześka... mam jakieś wrażenie, że może i Oskar jest zaplątany jakoś w tą tajemnice czy to są dwie, które nie mają kompletnie ze sobą nic związanego? Wiem, że będę musiała się sama dowiedzieć cierpliwie czekając ;p. Zastanawia mnie Joasia, bo pewnie coś się stało, może jakoś potwornie się pokłóciła z tymi koleżankami czy coś... czy może coś z jej zdrowiem? Nie wiem. W każdym razie jakoś nie lubię w Twoim opowiadaniu żeńskich postaci. Każda cechuje się czymś, co mnie odstrasza. Może ta Patrycja nie będzie taka? No nic, na to pewnie będzie trzeba poczekać. Masz kilka tajemnic w tym opowiadaniu, a one strasznie mnie przyciągają, więc zostanę, aby czekać na kolejne rozdziały. Poza tym, to masz ładny szablon. Pozdrawiam ;)
    (w-glab-wyobrazni.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Filip miał pieniądze odziedziczone po jakimś swoim krewnym, dlatego nie musiał, a nawet nie chciał, przejmować się zarabianiem. Wolał wieść spokojne studenckie życie jak najdłużej, a potem przedłużyć to, chodząc na wszelkiego rodzaju kursy, by nie było, że nic nie robi. No ale pieniądze się skończyły i musiał zacząć myśleć przyszłościowo.
      A wtedy pod gabinetem dyrektorki coś huknęło, a mając w pamięci ruszającą się podłogę, poprzedzoną właśnie hukiem, przestraszył się.
      Ja sama zazwyczaj nie przepadam za główniejszymi postaciami żeńskimi w książkach czy w opowiadaniach. Charakteru Diany też nie lubię, ale lubię ją jako moją postać i, o dziwo, bardzo lubię o niej pisać, co też rzadko mi się zdarza, bo preferuję męski punkt widzenia.
      Do tematu rodziny Grzesia i ewentualnych powiązań Oskara nie nawiązuję, bo się zaraz rozgadam i zacznę spoilerować. W każdym razie wszystko kiedyś stopniowo będzie omawiane i rozwiązywane.
      Akurat Grzegorza żadnego nie znam, ale w liceum miałam kolegę Krzysztofa i wszyscy mówiliśmy na niego Krzyś. Dlatego właśnie wzięło się takie zdrobnienie i sporo osób pisze, że brzmi, jakby zwracano się do dziecka.

      Usuń
  11. Osz, kurcze... Nie spodziewałam się opowiadania, którego akcja rozgrywa się w Polsce, a na dodatek ma taką świetną fabułę, że jestem w szoku.
    Bardzo podoba mi się to, jak piszesz i będę zaglądać częściej w miarę możliwości, bo jednak za niedługo mam maturę i może być kiepsko z czasem.

    http://the-gates-of-earth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Polska wzięła się głównie z tego, że tak jest mi najłatwiej, nie muszę szukać dodatkowych informacji, tylko czasem będę musiała sobie trochę historię przypomnieć.

      Usuń
  12. Ach, ten Filip… taki nieogarnięty xD I jeszcze to niespodziewane wparowanie pani Skalskiej… Co za natrętna i niewychowana kobieta! Niemniej, gdy z jej ust padło nazwisko zagadkowej rodziny Hornich, poczułam, że jej postać może nie będzie tylko kulą u nogi. Nie dziwię się, że Filip w końcu zgodził się na to spotkanie, bo chyba każdy jest łakomy na jakieś konkretniejsze informacje o rodzinie Patrycji i Grzesia. Mam nadzieję, że nasz Filip tego nie zawali :P

    Po tym rozdziale moja opinia o Oskarze zmieniła się na pozytywniejszą. To miłe, że chłopak nikogo nie odrzuca i wyciąga dłoń do różnych ludzi. W dodatku dzielnie zmierzył się z konsekwencją pomocy Kacprowi i był miły dla nieco odtrąconej Joasi. Fajnie, że daje każdemu szansę, choć potrafi też pokazać charakterek (wciąż pamiętam jego zabawną rozmowę z Dianą. Swoją drogą widzę, że coraz więcej osób nie przepada za naszą rudowłosą uparciuchą. Mnie samą ona nieco irytuje, ale lubię o niej czytać)
    .
    O samej Joasi nie wiem jeszcze, co sądzić, bo dziewczyna jest opryskliwa, a jednocześnie wrażliwa, samotna, ale wcale nie jakaś potulna czy nieśmiała. Bardzo intrygująca postać, ma w sobie pewną dynamikę, która mi się podoba. Cieszę się, że mogłam przeczytać o niej spory kawałek i nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się ponownie. Zwłaszcza jestem ciekawa, co się stało, że z lubianej gimnastyczki stała się odludkiem. Podobała mi się również cała ta historia z włosami – najpierw dziewczyna chciała coś w sobie zmienić, ale gdy Oskar pochwalił jej jasny kolor, postanowiła do niego wrócić :D

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla samego Filipa pani Skalska na pewno pozostanie kulą u nogi, nawet jeśli mężczyźnie udałoby się dowiedzieć wszystkiego, co by chciał, to i tak sąsiadki nie polubi. I z kwiatkiem w ramach podziękowań też nie przybiegnie.
      Diana to taki typ człowieka, od którego ludzie wolą trzymać się z daleka, jedyny wyjątek stanowi chyba Grześ.
      Postać Joasi będzie się w przyszłości rozwijać, ale nie wiem, kiedy znów pojawi się fragment typowo o niej. Na pewno będzie w siódemce, ale sytuacja opisana zostanie z punktu widzenia innego bohatera.

      Usuń
  13. Ja pinkalam, mam niezłe opóźnienie :c
    Z racji, że mam jeszcze troszkę do roboty będzie króciutko. Przepraszam, że w ogóle wcześniej nie skomentowałam.
    W każdym razie Hornichowie coraz bardziej mnie intrygują, chyba jak każdego w sumie ;p No i z drugiej strony jest Oskar, który... utwierdzam się w przekonaniu, że go lubię :D Zobaczymy, co z nim wyjdzie później, ale na chwilę obecną obok Filipa lubię go najbardziej z 'tutejszych' Twoich postaci ;)

    Pozdrawiam gorąco! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Hornichowie mają intrygować, a potwierdzone fakty na ich temat szybko się nie pojawią. Na początek będzie sporo domysłów.
      Mam nadzieję, że Oskar już pozostanie sympatyczną postacią. Chwilowo raczej rozmyślam nad złymi rzeczami, których dopuści się Diana.

      Usuń
  14. Jednakże należało należeć do elity, by móc tu przebywać. - Należało należeć brzmi trochę jak masło maślane. Ja raczej napisałabym coś w stylu: należało być członkiem elity.

    Pani Skalska w tym rozdziale została moim mistrzem. Jakby mi się taka sąsiadka trafiła, chyba dostałabym szału, ale takie postacie do czytania to się akurat wspaniale nadają. Na ten swój wścibski, irytujący sposób wprowadzają jednak do opowiadania sporo humoru. Ciekawi mnie tylko, skąd taka sobie ot, zwykła kobiecina ma dojście to tych cudownych Hornichów.
    Zaskoczył mnie tu odrobinę brak Diany (mimo to chyba się cieszę, że możemy od niej przez sekundę odetchnąć), jednak niezaprzeczalnie przyćmił ją Oskar. Naprawdę nie potrafię ogarnąć tego chłopaka. Z pozoru zachowuje się dosyć zwyczajnie, jednak jest w nim coś, co temu przeczy. W dodatku wydaje mi się być on osobą z tych, które to kłamać otwarcie nie kłamią, ale często lubią przemilczać prawdę. Niemniej, wbrew sobie, zaczynam go lubić.
    Joasia wydaje mi się być na swój sposób dziecinną postacią. Ten jej bunt dla buntu i cała reszta - nie powiem, trochę mnie to bawi. W dodatku mam wrażenie, że jest trochę emocjonalnie rozchwiana, bo w jednej sekundzie fuka, w drugiej już płacze, a następnej jeszcze uśmiecha się do Oskara. Nie nadążam za nią. Ale jak chyba wszyscy jestem ciekawa, co takiego się stało, że wypadła z łask. Mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na wyjaśnienia. :>
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, aż nie mogę uwierzyć, że nie zauważyłam takiej maślanki.
      Też bym nie chciała takiej sąsiadki, dobrze że do tej pory na nikogo takiego nie trafiłam i mam nadzieję, że nigdy mi się to nie przytrafi.
      Diana nadrobi w kolejnym i jeżeli nagle z jakiegoś powodu nie zmienię planów, to w następnych też będzie jedną z głównych postaci w rozdziałach.
      Ta temat Joasi na razie się nie wypowiadam. Z czasem jej postać będzie się powoli rozwijała i wszystkie fakty z jej przeszłości będą jasne.

      Usuń
  15. Od dziś jestem oficjalną fanką Pani Skalskiej! Ta kobieta jest genialna, świetnie ją wykreowałaś - typowa wścibska sąsiadka w podeszłym wieku, która nie ma nic lepszego do roboty niż swatanie innych ^^ Nie ukrywam, że prawdopodobieństwo, iż Filip znajdzie sobie żonę w tym wieku, nie jest zbyt wielkie, ale nie niemożliwe. Nie ma co na siłę szukać miłości, która do każdego przychodzi w odpowiednim czasie. Ale swoją drogą... spotkanie z Patrycją Hornich może być ciekawe. Mam nadzieję, że dzięki niej Filipowi uda się zdobyć kilka potrzebnych informacji. I kto wie... całkiem prawdopodobne, że dziewczyna okaże się miła, choć należy do zacnego klanu Hornichów.
    Jak już mówiłam w poprzednim rozdziale, Filip to świetna postać. Jest taki nierozgarnięty i trochę fajtłapowaty, ale za to właśnie go kocham :) To bardzo pozytywny bohater, lubię o nim czytać.
    Tak samo jak Oskar - on również wzbudził moje zaciekawienie. Chłopak jest intrygujący... miły, a jednak wydaje mi się, że coś ukrywa. Może nawet wie, co dzieje się na zapleczu? Może właśnie dlatego opowiadanie nosi tytuł "Sprawa Oskara"? No nic, pozostaje mi czekać :)
    Za to nie polubiłam Joaśki. Widać, że dziewczyna lubi użalać się nad sobą, jest też nieco rozchwiana emocjonalnie. Sama nie wie, czego chce. Na szczęście Oskar ma duże pokłady cierpliwości, więc całkiem prawdopodobne, że zostaną przyjaciółmi. Może wtedy Asia jakoś się ogarnie ^^ Mimo wszystko uważam, że końcowa scena była jak najbardziej udana (zwłaszcza ze względu na Oskara, który skradł moje serce).
    Podsumowując: rozdział czytało się przyjemnie i lekko. Masz płynny styl, dzięki czemu nie muszę przystawać na jednym zdaniu i myśleć nad tym, co przeczytałam. Dzięki temu Twoje opowiadanie jest niewątpliwie wciągające.
    Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Do pani Skalskiej nigdy by takie argumenty nie dotarły, dlatego próbuje swatać na siłę, uważając, ze każdy stworzony jest do małżeństwa i założenia rodziny, nawet gdy ma ponad czterdzieści lat i nie jest mu to w głowie. Ale może tym razem wyniknie z tego coś dobrego ;)
      Co do tytułowej sprawy Oskara, to sądzę, że przed rozdziałem dziesiątym powinno wyjaśnić się, co to tak naprawdę jest. Chciałam w siódmym, ale nie dam rady.
      Co do Joasi to się nie wypowiadam, z czasem jej postać będzie się powoli rozwijała i może wtedy zyska większą sympatię.

      Usuń
  16. Przepraszam, że jestem dopiero teraz, przeczytałam już dawno temu i myślałam, że skomentowałam, a tu proszę. Ech.
    Na początek powiem, że Filip ma naprawdę przechlapane z tą sąsiadką, ale ich relacja jest w gruncie rzeczy zabawna. To, jak próbuje znaleźć mu dziewczynę i jest zatroskana o jego kawalerstwo naprawdę mnie bawi, w dobrym tego słowa znaczeniu. Jestem ciekawa też jak przebiegnie jego spotkanie z Patrycją, czuję, że wyniknie z tego coś ciekawego :)
    A ja tam Joasię lubię, szczególnie, że wyobrażam ją sobie jako Dakotę Fanning, haha. Fakt, jest troszkę rozchwiana emocjonalnie, ale każdy ma wady, prawda? Poza tym mam wrażenie, że ona i Oskar będą przyjaciółmi i w sumie nawet bym tego chciała, bo to byłoby naprawdę interesujące połączenie.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i obiecuję, że następnym razem skomentuję wcześniej. Pozdrawiam! :)
    [mniejsze-zlo]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie mam ustalonego konkretnego planu odnośnie Patrycji, a pewnie nawet gdybym miała, to, znając mnie, wszystko bym pozmieniała pod wpływem chwili czy jakiegoś wydarzenia. A co do samego spotkania, to zostanie opisane za jakiś czas, bo chwilowo planuję skupić się na czymś innym.
      Cieszę się, że Joasia także teraz wzbudza sympatię. Myślę, że później będzie bardziej do lubienia, gdy parę kwestii z nią związanych się wyjaśni.

      Usuń

Zwiastun

Obserwatorzy